Zatory płatnicze to powszechny problem polskich przedsiębiorstw. Powstają, gdy firma nie otrzymuje płatności na czas, przez co nie jest w stanie regulować własnych zobowiązań. Zgodnie z danymi UOKiK, problem nieterminowych płatności dotyczy od 80 do nawet 90 proc. przedsiębiorców, ze szczególnym uwzględnieniem małych i średnich firm.
Zatory płatnicze występują w niemal każdej branży, ale w kilku są wyjątkowo uciążliwe. W budownictwie lub transporcie długie terminy płatności są standardem.
Zatory płatnicze niezgodne z prawem
Bezkarność przedsiębiorców stosujących takie praktyki nie mogła trwać wiecznie. Ukrócić je miało prawo, czyli ustawa o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych. Choć uchwalono ją ponad dekadę temu, czyli w 2013 roku, dopiero w 2020 roku zyskała kształt, który umożliwił skuteczne wyciąganie konsekwencji od przedsiębiorstw notorycznie zalegających z płatnościami. Kolejna nowelizacja została uchwalona pod koniec 2022. Ostatnie z zapisów weszły w życie w styczniu 2023 r.
Nowelizacja jest odpowiedzią na zarzuty mówiące, że ustawa, choć przyniosła zmianę, w dotychczasowym kształcie pozostawała nieskuteczna w stosunku do wielu dłużników – komentuje Kamil Nowak, Head of Sales w Transcash – Jej zapisy tworzyły błędne koło, zakazując nakładania kar za tworzenie zatorów firmom, które równocześnie ich doświadczały.
Seryjni dłużnicy w tarapatach
Po nowelizacji zapisy są jasne: z karą musi liczyć się każda firma, która w okresie 3 kolejnych miesięcy nie uregulowała w terminie faktur na kwotę co najmniej 2 mln zł. Mowa zarówno o należnościach nieopłaconych w ogóle, jak i tych spłaconych z opóźnieniem. Wspomniane 2 mln zł to suma wszystkich niespełnionych płatności wobec różnych wierzycieli.
To, ilu dłużników ma firma zagrożona karą, nie ma już znaczenia. Prezes UOKiK może odstąpić od wymierzenia jej jedynie w przypadku zaistnienia tzw. siły wyższej. Ale, co istotne, jeśli pojawią się stosowne okoliczności, karę można również zaostrzyć. Przedsiębiorcy nią obciążeni mogą wystąpić o rozłożenie płatności na raty.
Kolejna istotna zmiana dotyczy ograniczenia terminów płatności. Jeśli dłużnikiem firmy z sektora MŚP jest duża firma, termin zapłaty nie może przekroczyć 60 dni. W innych relacjach dopuszcza się dłuższe terminy, o ile nie są rażąco nieuczciwe wobec wierzyciela. Jeśli natomiast termin zapłaty przekracza 120 dni, wierzyciel może wypowiedzieć umowę lub od niej odstąpić
Lepiej zapobiegać, niż leczyć
Wspomniane zmiany w ustawie to kij na niesolinych płatników - ale jest i marchewka. Mowa o możliwości skierowania do podmiotu podejrzanego o tworzenie zatorów płatniczych tzw. wystąpienia miękkiego.
Otrzymanie go sygnalizuje, że UOKiK wyraża wątpliwości co do prawidłowości praktyk płatniczych prowadzonych przez przedsiębiorcę. Można je zignorować lub rozwiać, odpowiadając na pismo. Ustawa nie przewiduje żadnych sankcji w razie braku formalnej reakcji na wystąpienie miękkie. Reakcją przedsiębiorcy może jednak być dobrowolna poprawa jego praktyk płatniczych i właśnie temu celowi w dużej mierze służy to narzędzie – tłumaczy Jakub Gwiazdowski, Head of Partnership & Relations w Transcash.
Otrzymanie wystąpienia miękkiego nie wywołuje skutków prawnych, ale stawia firmę na celowniku urzędu, który od tej pory może baczniej przygląda się jej dalszym działaniom. Jeśli po czasie nie nastąpi poprawa, UOKiK może wszcząć oficjalne postępowanie na gruncie przeciwdziałania zatorom płatniczym.
Na zatory - faktoring
Zmiany w prawie ucieszyły przedsiębiorców, ale wielu z nich nadal uważa je za niewystarczające. Domagają się między innymi całkowitego zakazu cesji, niezależnie od rodzaju płatnika, bo nieterminowe płatności to problem powszechny i niezależny od wielkości firmy.
Dużym wsparciem dla firm doświadczających zatorów płatniczych jest też faktoring, czyli usługa finansowania faktur. W jej ramach przedsiębiorca może odzyskać pieniądze z faktury nawet w dniu jej wystawienia. Pieniądze wypłaca mu faktor, który od tej chwili przejmuje prawo do faktury i staje się nowym wierzycielem dłużnika. W praktyce faktoring polega na przekazaniu prawa do wierzytelności z jednego podmiotu na drugi pod warunkiem, że dłużnik wyrazi na to zgodę. Ten proces nazywany cesją, a zapisy jej dotyczące również znalazły się w ustawie antyzatorowej.
Nowelizacja zakłada, że duża firma nie będzie mogła zastosować zakazu cesji wierzytelności wobec kontrahenta z sektora MŚP, o ile dłużnik nie będzie podmiotem publicznym. To duża zmiana dla zdecydowanej większości przedsiębiorców, którzy przez zakaz cesji nie mogli sprzedawać wierzytelności lub korzystać z faktoringu – przekonuje Kamil Nowak.
Ustawa antyzatorowa w nowej odsłonie jest krokiem w dobrym kierunku, ale działania przeciwdziałające zatorom na własną rękę może podjąć każdy przedsiębiorca. Prawdopodobieństwo zatoru rośnie wraz z wydłużaniem terminu płatności, więc warto go negocjować uwzględniając potrzeby firmy. Z kolei przed przyjęciem zlecenia od nowego kontrahenta dobrze jest sprawdzić, czy nie figuruje jako dłużnik w bazach lub na giełdach wierzytelności.
Źródło: Informacja prasowa Transcash