Euro 2012 zbliża się wielkimi krokami. Między innymi w związku z tym na rynku budowlanym zaobserwować można coraz większe ożywienie. Wykwalifikowanych pracowników szukają zarówno wielkie spółki zajmujące się stricte wykonawstwem infrastruktury stadionowej i drogowej, jak i mniejsze firmy, które świadczyć będą usługi jako ich podwykonawcy lub będą realizować inne inwestycje bardziej lub mniej związane z nadchodzącymi mistrzostwami. Każdy jednak musi zapewnić w swoim zespole ludzi posiadających stosowne uprawnienia kwalifikacyjne do obsługi urządzeń poddozorowych, energetycznych, maszyn budowlanych i drogowych, czy też po prostu spawaczy z uprawnieniami. Z tym jednak jest coraz trudniej. Likwidacja wielu szkół zawodowych, odpływ wykształconych pracowników w „bardziej zachodnie części Europy” spowodowały, że przedsiębiorcom w okresie wzmożonej koniunktury nie jest łatwo znaleźć odpowiedni wykwalifikowany personel. Pozostaje zatem bazować na tym, co oferują lokalne warunki lub też rozejrzeć się poza granicami naszego kraju.
Nasz ustawodawca oraz agendy rządowe, rozumiejąc że swobodny przepływ pracowników w Europie to w zasadzie już norma, a w niektórych branżach nawet konieczność, w ostatnich latach w znacznym stopniu usprawnił i ułatwił możliwości korzystania z obcej siły roboczej. Chodzi tu zwłaszcza o pracowników z Europy wschodniej, gdyż tak naprawdę to tylko oni mogą stanowić konkurencję dla fachowców z Polski. Trudno bowiem sobie wyobrazić, zatrudnianie dużo „droższych” Niemców i Francuzów, choć podobno w okolicach Poznania i Szczecina takie sytuacje mają już miejsce. W tej chwili zatem legalne wprowadzenie pracowników z Białorusi czy Ukrainy na polską budowę nie stanowi już większego problemu. Teraz problemem stało się dopuszczanie takich pracowników do prac, do których prawo polskie wymaga dodatkowych kwalifikacji zawodowych. I nie chodzi tu o nostryfikację dyplomów uczelni czy świadectw szkolnych, gdyż tę materię dość dobrze rozwiązują przepisy ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. Nr 164, poz.1365 ze zmianami) oraz rozporządzenie MEN z dnia 6 kwietnia 2006 r. w sprawie nostryfikacji świadectw szkolnych i świadectw maturalnych uzyskanych za granicą (Dz.U. Nr 63, poz.443). Chodzi tu przede wszystkim o możliwość posadzenia zwykłego robotnika na koparce, powierzenia mu nadzoru nad stawianiem rusztowania, czy elektrycznego opomiarowania terenu budowy i jej urządzeń.
W przypadku takich pracowników będących obywatelami państw UE sytuacja jest w miarę klarowna i jasna. Unia przez lata starała się wypracować odpowiednie regulacje; początkowo jako dyrektywy sektorowe dotyczące pojedynczych zawodów (np. lekarz, dentysta), aż dopracowano się wreszcie dyrektywy systemowej nr 2005/36/WE z dnia 7 września 2005 r. w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych (Dz.Urz.UE L 255, 30/09/2005 P. 0022 – 0142). Polska jako kraj członkowski implementowała postanowienia tego aktu w ustawie z dnia 18 marca 2008 r. o zasadach uznawania kwalifikacji zawodowych nabytych w państwach członkowskich Unii Europejskiej (Dz.U. Nr 63, poz.394). Dyrektywa i ustawa wprowadzają pojęcie zawodu regulowanego – mamy z nim do czynienia wtedy, gdy system prawny danego kraju na mocy przepisów administracyjnych uznaje, że podjęcie i wykonywanie konkretnego zawodu będzie bezpośrednio lub pośrednio uzależnione od posiadania dokumentów poświadczających uzyskanie konkretnego wykształcenia lub odbycie stosownego szkolenia. Ustalenie katalogu tych zawodów na mocy dyrektywy leży w gestii danego państwa członkowskiego. Jeśli zatem obywatel obcego państwa zamierza na terenie Polski prowadzić stosowną działalność objętą reglamentacją lub wykonywać ją w ramach zatrudnienia, powinien uzyskać decyzję właściwego organu. W zależności od tego, jaki to zawód, różne będą agendy państwa, które będą odpowiednie do wydania decyzji. Polski organ, analizując zakres kwalifikacji jakie uzyskał pracownik za granicą, będzie oceniać przede wszystkim dokumenty poświadczające zagraniczne wykształcenie; może badać również czy dana osoba uzyskała za granicą inne dodatkowe uprawnienia lub kwalifikacje właściwe dla danego kraju (stopnie kwalifikacyjne); może także wziąć pod uwagę okresy praktyk po zakończeniu kształcenia czy też ewentualne członkostwo w zagranicznych organizacjach branżowych. W niektórych przypadkach organy administracji mogą uzależnić uznanie kwalifikacji od uprzedniego odbycia stażu adaptacyjnego lub testu umiejętności. Szczegółowe postanowienia w tym zakresie znajdują się w rozporządzeniu MG z dnia 2 listopada 2009 r. w sprawie stażu adaptacyjnego oraz testu umiejętności w toku postępowania o uznanie kwalifikacji do wykonywania niektórych zawodów regulowanych należących do działu gospodarka (Dz.U. Nr 199, poz.1533) oraz w rozporządzeniu Prezesa RM z dnia 5 marca 2009 r. w sprawie określenia zawodów regulowanych, w przypadku których można wszcząć postępowanie w sprawie uznania kwalifikacji (Dz.U. Nr 38, poz.302).
Jeśli natomiast wykonywany przez obcokrajowca zawód nie będzie zaliczać się do grupy regulowanych, pracownik taki nie będzie musiał ubiegać się o uznanie swoich kwalifikacji. Oceny jego przydatności, profesjonalizmu i kompetencji dokona zatrudniający go pracodawca we własnym zakresie.
Problem jednak w tym, że w zawodach związanych z budownictwem „Polska regulowaniem stoi”. I tak Krajowa Rada Izby Inżynierów Budownictwa będzie właściwa do uznania kompetencji dla inżynierów i techników zajmujących się projektowaniem i kierowaniem pracami konstrukcyjno-budowlanymi oraz projektowaniem i nadzorem nad wykonywaniem instalacji wodociągowych, kanalizacyjnych, cieplnych, wentylacyjnych, gazowych, jak również instalacji i urządzeń elektrycznych i elektroenergetycznych. Instytut Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego, owa narośl, bez której aprobaty nie można pracować na budowie nawet wiertarką udarową, będzie uprawniony do oceny kwalifikacji dla operatora sprzętu do robót ziemnych i urządzeń pokrewnych, operatora maszyn i urządzeń do produkcji betonu, asfaltobetonu i elementów betonowych; jego jurysdykcji podlegać będą monterzy rusztowań. Urząd Dozoru Technicznego natomiast będzie mógł się wypowiedzieć w kwestiach eksploatacji i konserwacji dźwigów i dźwignic, wózków podnośnikowych, urządzeń, instalacji i sieci elektrycznych, elektroenergetycznych, cieplnych oraz gazowych. Jak więc widać, z marszu można zatrudnić praktycznie jedynie robotnika budowlanego lub „ogólnobudowlanego”. Co więcej, polskich przedsiębiorców rzadko stać na pracowników z obszaru UE. Polscy pracodawcy patrzą raczej na wschód, tam upatrując napływu wykształconych i jednocześnie tanich pracowników.
Tu jednak w sferze prawnej zieje olbrzymia dziura. Żaden bowiem przepis nie określa, czy to szczegółowo, czy też ogólnie, zasad uznawania kwalifikacji zawodowych pracowników spoza obszaru UE. Czasem próbują to robić zawierane pomiędzy RP a poszczególnymi państwami umowy bilateralne, ale zazwyczaj postanowienia tych porozumień są wybitnie ogólne i jeśli już dotykają tej materii, to praktycznie w zakresie nostryfikacji świadectw i dyplomów, a nie np. uprawnień budowlanych. Co zatem robić, by nie naruszać norm administracyjnych wymagających w niektórych zawodach posiadania dodatkowych kwalifikacji? Najprościej zatrudnić obcą firmę, która pewne prace wykona w ramach kontraktu posługując się swoimi ludźmi. Będzie to jednak sporo droższy sposób, niż zatrudnianie cudzoziemców bezpośrednio w naszym przedsiębiorstwie. Część ekspertów uważa również, iż takie „zlecenie” całości prac innej firmie nie zwalnia wcale pracowników tej firmy od posiadania stosownych kwalifikacji wymaganych przez polskie przepisy. Analizując ratio legis poszczególnych polskich unormowań oraz postanowienia dyrektyw europejskich trudno jednoznacznie odrzucić takie stanowisko. Formalnie jednak powyższe rozwiązanie zdejmuje z polskiego przedsiębiorcy obowiązek zapewnienia odpowiednio kwalifikowanych pracowników; przenosi po prostu ten wymóg na firmę będącą bezpośrednim wykonawcą prac. Tańszy, ale bardziej czasochłonny sposób to zatrudnienie cudzoziemca i wysłanie go na odpowiednie szkolenie w celu zdobycia uprawnień w Polsce. Szkolenia nie są długie i jeśli nasz przyszły pracownik rzeczywiście zna się na tym, co ma u nas robić, zdanie egzaminu nie będzie nastręczało problemów. Oczywiście pod warunkiem, że będzie znał język polski w mowie i piśmie, a to już może być dla niektórych barierą nie do przeskoczenia. Można bowiem dogadywać się na budowie łamanym polsko-rosyjskim slangiem, ale zdanie egzaminu teoretycznego w języku polskim jest jednak czymś zupełnie innym.
Wydaje się zatem, że ustawodawca powinien szybko i w miarę racjonalnie pomyśleć nad tym problemem. Być może wzorem pracowników będących obywatelami UE należałoby dopuścić do uznawania niektórych kwalifikacji zawodowych w drodze uproszczonego testu umiejętności, zwłaszcza że w zakresie obsługi sprzętu budowlanego, spawania, czy też montowania rusztowań różnice pomiędzy Europą a wschodnią jej częścią nie są tak wielkie. Tryby egzaminów eksternistycznych funkcjonują już przecież w przypadku niektórych zawodów – kwalifikacje spawacza sprawdza się na podstawie „zaświadczenia o ukończeniu szkolenia”, „książki spawacza”, ale także w oparciu o „świadectwo egzaminu spawacza”. Do tego czasu jednak praca w zawodach ograniczonych koniecznością zdobycia dodatkowych kwalifikacji, może być wykonywana przez pracowników spoza obszaru UE jedynie po przejściu pełnych procedur weryfikacyjnych, tak jakby za wschodnią granicą o spawaniu, budowaniu rusztowań czy używaniu betoniarki nikt nigdy nie słyszał.