Energia elektryczna to fundament naszej cywilizacji. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jej zabrakło chociażby na tydzień. Tłumy rozeźlonych mężczyzn nie mogących obejrzeć meczu, dziesiątki tysięcy osób mających problem z zapłatą kartą kredytową w galerii, setki tysięcy młodych ludzi poszukujących możliwości naładowania smartfona i zalogowania się do wi-fi, jednym słowem apokalipsa, która niestety w bardzo dużym stopniu dotknęłaby także firmy budowlane. I z pewnością nie pomogłyby przenośne agregaty, elektrownie polowe, czy też przejście tylko na białkowe formy przetwarzania energii z adenozynotrójfosforanu w energię mechaniczną kilofów, łopat, pacek i pędzli. Dziś korzystanie z energii elektrycznej jest tak powszechne, że nie sposób się bez niej obyć, praktycznie w żadnej dziedzinie życia czy gospodarki. Ale jak każda forma energii niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Uwolniona przypadkiem, albo też celowo, jest śmiertelnym zagrożeniem dla człowieka. Zabija, zabija tak skutecznie, że wciąż przy jej użyciu wykonuje się kary śmierci.

W naszym kraju na szczęście nikt, poza zazdrosnymi małżonkami, nie chce używać energii elektrycznej do uśmiercania ludzi, co jednak nie oznacza, że porażenia prądem elektrycznym nie zbierają obfitego żniwa. Od wielu lat dane statystyczne pokazują, że branża budowana jest tą dziedziną działalności gospodarczej, która generuje chyba największą ilość wypadków przy pracy i tak zwanych „zdarzeń potencjalnie wypadkowych”. Dużą ich część, obok upadków z wysokości, stanowią śmiertelne i ciężkie porażenia prądem elektrycznym. Przepływ prądu już o natężeniu zaledwie 30 mA może rozpocząć proces zakłócania pracy mięśni układu oddechowego; wzrost natężenia do przedziału od 75 do 250 mA prowadzi do migotania komór serca; a przepływ prądu o natężeniu około 5 amperów praktycznie powoduje ugotowanie organów. Wyższe natężenia smażą człowieka niczym elektryczny grill aż do zwęglenia tkanek. I naprawdę nie trzeba do tego napięcia 400 V potocznie nazywanego „siłą”. Wystarczy, że przez górną część ciała człowieka przepłynie bez żadnej ograniczającej izolacji prąd o parametrach naszej domowej sieci elektrycznej (napięcie 230 V i częstotliwość 50 Hz). Normalnym następstwem takiej sytuacji jest zgon lub co najmniej ciężkie uszkodzenie podstawowych funkcji biologicznych organizmu. Dodać należy, że prąd płynie nie tylko w przewodach elektrycznych, ale również w cieczach i gazach oraz mieszaninach powietrza z pyłem. A nasz plac budowy jest tu wprost idealnym miejscem, w którym zbiegają się korzystne warunki dla niegraniczonego przepływu prądu poza instalacją, a więc tam, gdzie go być nie powinno.

Dlatego też naczelną i podstawową zasadą bezpiecznej eksploatacji wszystkich urządzeń elektrycznych i elektroenergetycznych w trakcie wykonywania pracy na budowie jest zapewnienie przede wszystkim ochrony człowiekowi. Rzecz jasna, instalacja powinna być zaprojektowana i wykonana w taki sposób, by uwzględniała również zabezpieczenie przed skutkami cieplnymi, przeciążeniami instalacji i urządzeń, zwarciem, zakłóceniami napięciowymi i niekontrolowanymi oddziaływaniami elektromagnetycznymi, jednak priorytetem jest bezpieczeństwo człowieka. Ochrona przed porażeniem prądem nie może zatem opierać się jedynie na odpowiedniej „konstrukcji” instalacji (choć to wydaje się być najważniejszą rzeczą), ale powinna także obejmować środki o charakterze nietechnicznym, do których zaliczyć możemy:

- szkolenia wstępne oraz okresowe pracowników obsługujących urządzenia elektryczne,

- wymóg posiadania stosownych uprawnień kwalifikacyjnych przez pracowników obsługujących urządzenia elektryczne,

- właściwą organizację pracy z urządzeniami elektrycznymi, czy też

- stosowny nadzór nad pracownikami pozwalający na skuteczne egzekwowanie przestrzegania zasad bezpieczeństwa.

Duże znacznie będzie miał tu również opracowany przed przystąpieniem do prowadzenia robót plan bezpieczeństwa i ochrony zdrowia (plan bioz), którego zapisy winny uwzględniać treść wcześniej opracowanych instrukcji bezpiecznego wykonywania robót, a więc także instrukcji dotyczących konstrukcji i eksploatacji instalacji elektrycznej.

Sama natomiast konstrukcja instalacji i odbiorników energii powinna zapewniać ochronę przed dotykiem bezpośrednim (ochrona podstawowa), jak i ochronę przy uszkodzeniu (ochronę przy dotyku pośrednim). Ochrona podstawowa polega (zgodnie z przyjętymi przez normy zasadami) na wyłączeniu dostępu pracownika do niebezpiecznych części czynnych poprzez uniemożliwienie pracującemu dotyku do elementów pod napięciem; polega więc na stosowaniu wszelkiego rodzaju osłon, przegród, obudów czy też w ogóle wyłączeniu możliwości dojścia człowieka do urządzenia. Dlatego też wprowadzono wymóg prawny zamykania elementów czynnych elektrycznie – zatem wszystkie skrzynki rozdzielcze na budowie muszą być skutecznie zamknięte, tak by ich otworzenie było możliwe tylko za pomocą klucza lub narzędzia.

Ochrona przy uszkodzeniu (ochrona dodatkowa) ma zabezpieczyć pracującego przed porażeniem w przypadku dotknięcia części instalacji, która normalnie nie znajduje się pod napięciem, albo normalnie jest skutecznie izolowana, jednak z powodu awarii może się na niej pojawić napięcie. Ochrona dodatkowa realizowana jest głównie poprzez wyeliminowanie w ogóle możliwości przepływu prądu przez porażonego, ewentualnie przez maksymalne obniżenie wartości tego prądu lub czasu jego przepływu. W tym celu wprowadza się różnego rodzaju rozwiązania takie jak samoczynne wyłączanie zasilania urządzeń czy instalacji, separację elektryczną, stosowanie urządzeń o II klasie ochronności, izolowanie stanowisk pracy, miejscowe połączenia wyrównawcze nieuziemione. Wzmóc ochronę można również przez zastosowanie urządzeń zasilanych napięciem bezpiecznym (ochrona przed skutkami porażenia w postaci zasilania o bardzo niskim napięciu – stosując sieci SELV lub PELV) oraz użycie ochronnych urządzeń różnicowoprądowych o dużej czułości (prąd wyzwalający max. 30 mA). Generalnie stosowanie transformatorów separacyjnych i transformatorów bezpieczeństwa zalecane jest przy pracach, gdzie przestrzeń robocza ograniczona jest powierzchniami przewodzącymi (głównie metalowymi), w której zachodzi możliwość dotknięcia przez pracownika powierzchnią ciała otaczających go elementów, a ewentualne zerwanie takiego kontaktu jest utrudnione ze względu na jego małe wymiary. Przykładami takich przestrzeni są: studnie, kanały, wnętrza urządzeń technicznych i metalowych zbiorników, wykopy z metalowymi szalunkami (ścianki szczelne). Użytkowanie sprzętu elektrycznego w tych miejscach wiąże się z większym ryzykiem porażenia prądem, stąd konieczność dodatkowych zabezpieczeń.

Standardy dotyczące eksploatacji instalacji elektrycznych na budowie wyznaczają obecnie:

- przepisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (Dz.U. z 2003 r. Nr 47, poz. 401),

- norma PN-HD 60364-4-41:2009 Instalacje elektryczne niskiego napięcia – Część 4-41: Ochrona dla zapewnienia bezpieczeństwa – Ochrona przed porażeniem elektrycznym oraz

- PN-HD 60364-7-704:2010 Instalacje elektryczne niskiego napięcia – Część 7-704: Wymagania dotyczące specjalnych instalacji lub lokalizacji – Instalacje na terenie budowy i rozbiórki.

Tam też znajduje się wiele postanowień, które na co dzień są już na szczęście w wielu firmach stałą praktyką. W powyższych przepisach swoje źródło znajduje obowiązek zapewnienia sprzętu i osprzętu instalacyjnego o stopniu ochrony przed niekorzystnym wpływem środowiska o parametrze co najmniej IP44, a urządzeń rozdzielczych o stopniu ochrony co najmniej IP43. Z przepisów tych wynika także zasada, że gniazda i wtyczki urządzeń niskonapięciowych nie mogą pasować do gniazd i wtyczek urządzeń innego typu. Normy i przepisy rozporządzenia obligują również prowadzących roboty budowlane do prowadzenia kabli i przewodów tak, aby nie były układane na przejściach lub przejazdach, a jeśli nie jest to możliwe, powinni oni stosować dodatkowe środki zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi. W praktyce wystarczy czasem zwykłe odeskowanie zagłębienia w terenie, w którym spoczywa kabel, preferuje się podwieszenie przewodów na masztach lub słupach – oczywiście przy uwzględnieniu wysokości eksploatowanych pojazdów, maszyn, jak również wzrostu pracowników.

Naturalnie spełnienie wymogów bezpieczeństwa na samym początku nie zwalnia przedsiębiorcy z konieczności utrzymywania określonych normami standardów. Po wykonaniu instalacji i po pierwszym jej badaniu przed oddaniem do użytkowania, koniecznym jest przeprowadzanie co najmniej raz w miesiącu tak zwanych okresowych kontroli stanu instalacji i stacjonarnych urządzeń elektrycznych pod względem bezpieczeństwa. Obowiązkowo trzeba również co najmniej dwa razy w roku sprawdzić parametry rezystancji izolacji tej instalacji. Badania takie powinny być bezwzględnie przeprowadzane także po wszelkich zmianach w instalacji elektrycznej lub po dokonywanych naprawach. Notowanie wartości granicznych pomiarów dopuszczalnych dla danego rodzaju instalacji wskazuje na potrzebę dokonania niezbędnych napraw, pozwala wnioskować o stanie technicznym eksploatowanych maszyn i instalacji jako całości. A to bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo pracujących oraz nasze ewentualne zobowiązania finansowe, gdyby nasza instalacja postanowiła narobić szkód majątkowych. Nie wolno bowiem zapominać, że nawet za najnowocześniejszą maszyną stoi zawsze człowiek, a ten z natury swej bywa omylny.