Co się wydarzyło w 2020 roku

Styczeń i luty 2020 r. nie zasygnalizowały podwyżek, chociaż w miesiącach zimowych to raczej norma. Od marca producenci materiałów budowlanych, tak jak cała gospodarka i społeczeństwo, stanęli w obliczu pandemii i pierwszego lockdownu. Ale branża budowlana została w tej kwestii potraktowana jak branża pierwszej potrzeby. Nie zamknięto marketów budowlanych, które zaczęły pękać w szwach od klientów. Duże budowy (właściwie żadne budowy, najwyżej były to incydentalne przypadki) nie stanęły. Indywidualni inwestorzy pozbawieni możliwości zakupów w innych asortymentach i zaskoczeni nakazem siedzenia w domu, w którym nadarzyła się okazja żeby coś wyremontować, rzucili się na budowlane zakupy w sklepach stacjonarnych i te bezpieczniejsze w Internecie. 

Co prawda niektórzy producenci asekurowali się początkowo, że ich produkcja może spowolnić, gdy skończą się zapasy magazynowe surowców czy półproduktów, a kolejne (w kraju bądź z zagranicy) będą docierać z opóźnieniem z powodu pandemii. Nawet jeśli tak było, to rynek tego nie zauważył, podaż i popyt sprzyjały stabilizacji cen, które w porównaniu rok do roku (r/r) wzrosły średnio na koniec grudnia o 1,4%. Były oczywiście grupy materiałów (tak przynajmniej wynika z analiz prowadzonych przez  jedną ze spółek Polskich Składów Budowlanych SA - Grupę PSB Handel SA), które drożały lub taniały więcej niż inne, ale finalnie wynik dynamiki cen materiałów budowlanych w roku 2020 ukształtował się na bardzo niskim poziomie.