Nadchodzi okres jesienno-zimowych pluch, czas gdy wyjątkowo łatwo łapiemy różnego typu infekcje, począwszy od zwykłego kataru, a na grypie kończąc. Co prawda my budowlańcy zaprawieni jesteśmy w codziennej walce w najróżniejszych warunkach pracy, ale licho nie śpi, więc warto wyposażyć się w odpowiedni ubiór na zimowy czas. Nie jest tajemnicą, że chociaż prawdziwych gumofilców (sam wożę takie w samochodzie) nic nie zastąpi w budowlanym błocie, to postęp z jakim mamy do czynienia w technice nie ominął i dotyczy również całej gamy nowoczesnych ubiorów ochronnych dla pracowników branży budowlanej. Śmiało można stwierdzić, że ani kadra kierownicza, ani szeregowy robotnik obecnie nie muszą się wstydzić tego, w co są ubrani. Nowoczesnym ubraniom roboczym bliżej krojem, materiałami i wykonaniem do ubiorów „cywilnych”, aniżeli do tych siermiężnych, z którymi mieliśmy do czynienia całkiem niedawno. Większość firm zaopatruje swoich pracowników w ubiory znanych producentów, spełniające najwyższe wymagania zarówno bezpieczeństwa, trwałości, wygody, jak i elegancji. Co prawda wciąż można spotkać jeszcze brygady, w których każdy ubiera się, jak mu się żywnie podoba, jednak na poważnych budowach spotkamy tylko firmy z pracownikami w zunifikowanych strojach. Coraz częściej pracodawcy, nawet w tej branży, zdają sobie sprawę, że powiedzenie, iż nie ubiór świadczy o człowieku, nie do końca jest prawdziwe. Przyjrzyjmy się zatem temu, w co możemy nasze brygady wyposażyć, tak by pracując nie trzeba było myśleć, że się za mocno spocimy i gdzieś nas zawieje, czy też zmarzniemy tak, że odechce się nam pracy, a jedynymi myślami zaprzątającymi głowy pracowników, zamiast skupienia się na wykonywanym zadaniu, będzie myśl ucieczki do ogrzanego pomieszczenia. Tak więc od razu na początku ustalmy sprawy (wydaje się, że oczywiste): nowoczesne ubranie powinno spełniać podstawowe zadania jakimi są bezpieczeństwo i komfort pracownika. Szeroka gama nowoczesnych ubiorów dostępnych na rynku z pewnością spełnia to zadanie. Specjalistyczne firmy bez problemu ubiorą naszego pracownika od stóp do głów.
I tak w ofercie firm obuwniczych dostaniemy inne buty dla dekarza, inne dla murarza, a jeszcze inne dla malarza. Możemy więc kupić obuwie ze specjalnymi wkładkami antyprzebiciowymi, wzmacnianymi noskami z tworzywa sztucznego lub z metalu, a także z wyściółką pochłaniającą pot i zapewniającą lepszą cyrkulację powietrza wewnątrz buta. Podeszwy twarde lub elastyczne - w zależności od przeznaczenia wykonane są z materiałów antyelektrostatycznych, odpornych chemicznie na kwasy, zasady oraz oleje i benzyny. Można zamówić i obuwie z wierzchnią warstwą oddychającą, przepuszczającą parę wodną na zewnątrz, jednocześnie nie dopuszczając wody do środka. Do tego mamy do czynienia z obuwiem lekkim, tak by pokonując kilometry na budowie dodatkowo nie obciążać naszych stóp i stawów. Mając taką wiedzę o rynku należy więc przyjrzeć się dokładnie ofercie firm obuwniczych i dobrać obuwie dla pracowników zarówno pod kątem przeznaczenia, jak i warunków klimatycznym. W końcu poza budową też nie chodzimy wciąż w tym samym obuwiu.
Z odzieży ochronnej, która zabezpiecza nasze całe ciało, najczęściej spotkamy różnego typu kombinezony. Możemy nabyć różnorodne stroje, które są niepalne, kwasoodporne, nieprzemakalne i oddychające. Dla prac związanych z chemikaliami, azbestem, utylizacją odpadów dostaniemy kombinezony odporne na przebijanie, pyły, włókna i natrysk chemikaliami, a zarazem przepuszczalne dla powietrza i pary wodnej. Szereg naszytych kieszeni dodatkowo zwiększa funkcjonalność ubioru. Od koloru do wyboru. Duży komfort pracy zapewnią nam różnego typu spodnie typu „ogrodniczki”, wykonane z trwałych materiałów, wzmacniane w miejscach narażonych na przetarcia i wyposażone w szereg różnego typu kieszeni. Takie spodnie bez wątpienia długo posłużą na budowie. Nie należy zapominać również o różnego typu ocieplanych kamizelkach, bluzach i kurtkach, które zapewniają komfort cieplny. Ochraniają one przed zimnem, zabezpieczają przed deszczem, jednocześnie nie krępują ruchu, tak przecież oczywistego w pracy budowlańca. Stroje te wykonane często z „oddychających” materiałów, dlatego też bez problemu pomogą przetrwać w każdych warunkach klimatycznych. Nie zapominajmy przecież o tym, że nasz pracownik bywa na budowie i w dni pełne piekącego słońca, i wtedy gdy pada deszcz, a nawet gdy przychodzą przymrozki. Nie bez znaczenia jest również duża ilość wewnętrznych i zewnętrznych kieszeni – w ten sposób też zwiększa się funkcjonalność ubioru.
Nie należy zapominać również o odpowiednim nakryciu głowy. Musi ono skutecznie zabezpieczyć naszą głowę termicznie, jak i przede wszystkim mechanicznie. Można więc skorzystać z oferty producentów, którzy konstruują kaski wygodne i łatwe w użyciu, o dużym współczynniku ochrony. Odznaczają się one dużą elastycznością i możliwością adaptacji do różnych wymagań i sytuacji, jak również możliwością łatwej rozbudowy przy użyciu akcesoriów i części zamiennych. Dostępne kaski o budowie modułowej umożliwiają łatwe podłączenie ochronnika słuchu, zestawu do komunikacji radiowej i osłony twarzy. Odpowiedni rozmiar umożliwi zmieszczenie pod spodem ciepłej czapki.
Niezbędnym jest także odpowiednie zabezpieczenie rąk. Tu także dla każdego znajdziemy coś odpowiedniego. Mamy rękawice skórzane, gumowe i powlekane gumą, z PCW, neoprenu, ocieplane i termoodporne. Są wyposażane w specjalne wzmocnienia, wkładki antywibracyjne, na rynku znajdziemy też modele, które idealnie dopasowują się do kształtu rąk. Dla uzupełnienia całości możemy również nabyć także specjalną bieliznę, ciepłą, a zarazem przewiewną, znakomicie poprawiającą komfort termiczny ciała. Zastosowane w ubiorach budowlańców materiały są wykorzystywane również i w innych dziedzinach życia – często w ekstremalnych warunkach ratują życie; nie da się ukryć, że budowa to niezłe pole doświadczalne.
Dostępne ubrania są trwałe i zapewniają długie użytkowanie, a zarazem są łatwe w utrzymaniu czystości. Nie ma też problemów z dobraniem wielkości i rozmiarów.
Kompleksowe ubranie pracownika oczywiście odpowiednio kosztuje. Warto jednak wydać czasem i ponad tysiąc złotych, gdyż efektywniej pracujący pracownicy szybko zwrócą nam koszty poniesione na zakup ubrań.
Niekiedy jednak nie stać pracodawcy na takie wyposażenie. Dlatego jak grzyby po deszczu rosną nam różnego rodzaju hurtownie, czy magazyny oferujące używaną odzież roboczą przywiezioną z Zachodu. Początkowo byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego rodzaju przybytków. Z czasem jednak nabrałem przekonania. W takich sklepach oprócz różnego gatunku szmat, znajdują się całkiem niezłe perełki. Nie zapominajmy, że na Zachodzie technologia wyprzedza nas o ładnych parę lat, dlatego często oferowane w tych specjalistycznych „lumpeksach” rzeczy są i tak na poziomie dostępnym w naszych sklepach. Trzeba tylko przełamać w sobie niechęć do kupowania odzieży używanej, a przecież przy dzisiejszych proszkach i pralkach to chyba nie jest aż tak wielki problem. Zresztą kto z nas już nie pamięta chodzenia w jednych przechodnich butach, czy kurtkach... Jeśli przełamiemy tę barierę, to często uda się nam znaleźć naprawdę super ciuchy za niewielkie pieniądze.
Oczywiście sam ubiór to jeszcze nie wszystko. Konieczna do sprawnego wykonywania prac jest również odpowiednia sprawność fizyczna. Z tym różnie bywa. Nie od dziś wiadomo, że bez odpowiedniego zachowania proporcji między pracą, a odpoczynkiem możemy bardzo szybko wyniszczyć nasz organizm. Dotyczy to w równym stopniu osób pracujących bezpośrednio przy pracach fizycznych, jak i tych siedzących przy biurkach – sporządzających kosztorysy, czy robiących projekty, itp. W przypadku tych pierwszych najczęściej mamy do czynienia z nadmiarem ruchu – przepracowaniem, gdzie zbyt mocno obciąża się mięśnie i stawy przy pracy fizycznej. W drugim przypadku mamy do czynienia raczej z brakiem ruchu i utrzymywaniem jednej pozycji siedzącej, co z kolei przekłada się na bóle kręgosłupa, zastanie mięśni, zmęczenie wzroku. Ciągłe siedzenie przed komputerem niestety niczego dobrego dla zdrowia nie przynosi. Siedząc nad kosztorysem, czy projektem często zapominamy, jak szybko ucieka czas, gdy my wciąż siedzimy bez ruchu. Dopiero kiedy chcemy wstać i przejść parę kroków zauważamy, jak duże mamy problemy by rozruszać się. Są to pierwsze symptomy, że należy coś zrobić w kierunku usprawnienia naszego organizmu. Wiadomo łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jednak działać trzeba szybko i skutecznie, by to siedzenie nie wyszło nam bokiem i nie trzeba było ratować się środkami przeciwbólowymi. Cóż więc robić?
Najprostsze działanie to krótkie (2-3 minutowe) przerwy w odstępach 45-60 minutowych. W tym czasie można wykonać sporą ilość skłonów, rozruszać nadgarstki, oderwać wzrok od komputera, by choć na chwilę odpoczął. Te 2-3 minuty, niby nic, a jednak to bardzo dużo dla naszego organizmu. Cóż, nie jest tajemnicą, że niektórzy stosują metodę na „dymka” i idą sobie zapalić, ale czy to takie zdrowe? A po skończonym tygodniu pracy warto wybrać się na pływalnię, pojeździć rowerem, zrobić długi spacer. A propos spaceru - to przydałby się codziennie, tak z pół godzinki byłoby w sam raz. My zaś wsiadamy i pędzimy naszymi samochodami do domu (w praktyce stoimy w korkach i znowu siedzimy bez ruchu). Dobrze jest jednak tak zorganizować sobie czas, by starczyło go i na pracę, i na odpoczynek. Tak byśmy to, co dziś zarobimy ciężko pracując, nie musieli jutro wydać na wizyty u lekarza. Ważne, by wyrobić w sobie odpowiednie nawyki i by ból nie był jedynym bodźcem do zrobienia „czegoś” w kierunku poprawienia naszej sprawności.
Może warto (znów wzorem Zachodu), by pracodawcy zainwestowali dla swoich pracowników w karnety na siłownię, pływalnię, czy nawet kręgielnię. Często wspólne wyjście stanowić będzie nie tylko czynnik integrujący, ale też odstresowujący. Przecież nie każda impreza integracyjna musi być popijawą. Myślę, że dostrzega to coraz więcej pracodawców, zwłaszcza, że koszty na rozwój tężyzny fizycznej pracowników można sobie odpisać z funduszu socjalnego. Będziemy mieli pracownika wypoczętego, bardziej sprawnego i przede wszystkim zadowolonego. A to znów jest dla pracodawcy zysk – przecież zadowolony pracownik zrobi więcej niż malkontent wiecznie narzekający na pracę i na pracodawcę.
Wszystko to stało się normą w ostatnim czasie, gdy mnóstwo doskonałych fachowców uciekło zagranicę. Okazało się, że dobry budowlaniec jest na wagę złota. Nie wystarczy już podniesienie pensji, bo jak pokazuje życie nie tylko pieniądze liczą się dla szukających pracy rzadkich już fachowców. Niemniej cenna jest prawdziwa troska pracodawcy o swego podwładnego.
Może więc w dobie kryzysu pracowniczego na rynku budowlanym warto wziąć sobie do serca ten mały felietonik, będący moimi refleksjami z ostatnich kilku wizyt na zimnych, zabłoconych budowach.