Zacznijmy od truizmu - żeby wykonać jakiś element żelbetowy monolityczny potrzebujemy szalowań, stali zbrojeniowej i betonu. Ostatnio bardzo się denerwują inżynierowie kontraktu, kiedy w kosztorysach znajdują żelbet w dwóch, a często w trzech pozycjach przedmiarowych. No bo kalkulacja na podstawie KNR-ów przewiduje żelbet z szalowaniem w jednej pozycji, zaś zbrojenie w kolejnej. Natomiast według KNNR szalowanie, zbrojenie i betonowanie to trzy odrębne pozycje przedmiaru. Tymczasem, coraz częściej, inwestorzy publiczni pobrawszy srogie nauczki przy inwestycjach rozliczanych ryczałtowo, uzgadniają w umowach wynagrodzenia kosztorysowe, natomiast w specyfikacjach technicznych oczekują rozliczeń obmiarowych.
W opisanej sytuacji trudno nie przyznać racji wspomnianym na wstępie zakłopotanym, a często zirytowanym inżynierom kontraktu.
Bo jak tu obmiarować, poszukując dla jakiejś ławy czy belki wszystkich jej składników w obszernym przedmiarze, zawierającym często kilkaset pozycji?
Cieszy mnie ogromnie wspomniane wyżej oczekiwanie inwestorów, a także irytacja inżynierów kontraktu, bowiem wielokrotnie pisałem o ogromnych wadach rozliczeń częściowych metodą procentową. Czy istnieje więc możliwość wykonania przedmiaru inwestorskiego w taki sposób, żeby na żelbet w każdej pozycji składały się stal zbrojeniowa i beton? No bo szalunki, jako roboty zaliczane do tymczasowych, mają w tym przypadku mniejsze znaczenie.
Sprawa nie jest prosta, bo mamy tu do czynienia z dwiema różnymi jednostkami miary, dla betonu - m3, natomiast stali - tona. A ponadto, co chyba najważniejsze – kosztorysanci otrzymują zestawienia stali zbrojeniowej w ostatniej chwili, przez co jedynym dla nich wyjściem jest zgromadzenie stali w jednym rozdziale obsługującym żelbety w całym kosztorysie.
W bardzo dawnych czasach, kiedy funkcjonowały urzędowe KCK (Katalogi Cen Kosztorysowych) ich normatywnymi podstawami były KNK (Katalogi Norm Kosztorysowych), a te uwzględniały w żelbecie wszystko – tzn. szalowanie, uśrednioną ilość zbrojenia i oczywiście beton. Ta uśredniona ilość zbrojenia była na końcu kosztorysu weryfikowana tak zwanym „bilansem stali zbrojeniowej”, polegającym na porównaniu sumy „ciężaru” według norm kosztorysowych z „ciężarem” według projektu, i w konsekwencji na dopłacie lub bonifikacie uwzględnianej w tabeli elementów scalonych.
Tyle, że w tamtej epoce budynki najczęściej nie przekraczały swą wysokością pięciu kondygnacji, więc pewne uśrednienia normatywne były możliwe.
Poruszony problem wymaga rozwiązania, bo rozliczenia obmiarowe będą coraz częstsze, więc kłopoty będą się mnożyć.
Z tymi konstrukcjami żelbetowymi monolitycznymi są także i inne kłopoty, ot chociażby takie, jak opisane niżej.
Wszyscy dobrze wiemy, że szalunki systemowe, na przykład modne i często stosowane PERI, są sprzętem budowlanym, więc ich pracę musimy obliczać ustalając ilość maszynogodzin zatrudnienia.
W kosztorysie opracowywanym na żądanie inwestora na podstawie katalogu KNNR-2 obliczyłem:
Ławy żelbetowe o szerokości do 0,6 m
- beton - 3,04 m3
- szalowanie - 10,14 m2
i w konsekwencji pracę tych deskowań na podstawie tablicy 0001 w rozdz. 01 tego katalogu:
3,04 m2 x 5,00 m2/m3 x 10 godz./dobę x 4 dni = 608 m-g pracy;
no tak, ale 3,04 x 5,00 = 15,2 m2 szalowania, a ja przecież dokładnie obliczyłem, że powierzchnia szalowania to 10,14 m2?!
a więc 10,14 m2 x 10 godz./dobę x 4 dni = 405,60 m-g
O psia kość, z przedmiaru „wyszło” mniej maszynogodzin!?
Stopy żelbetowe do 2,5 m3
- beton - 3,46 m3
- szalowanie - 24,32 m2
- praca wg tablicy 0001: 3,46 m3 x 1,82 m2/m3 x 10 godz./dobę x 4 dni = 251,89 m-g
- a według powierzchni szalowania z przedmiaru:
24,32 m2 x 10 godz./dobę x 4 dni = 972,80 m-g
Tu z przedmiaru „wyszło” dużo więcej?!
Słupy żelbetowe do 8 m/m2
- beton - 4,50 m3
- szalowanie - 36,00 m2
- praca wg tablicy 0001: 4,50 m3 x 8 m2/m3 x 10 godz./dobę x 10 dni = 3.600 m-g
- a według powierzchni szalowania z przedmiaru:
36,00 m2 x 10 godz./dobę x 10 dni = 3.600 m-g
A tu tak samo!?
Słupy żelbetowe do 16 m/m2
- beton - 1,13 m3
- szalowanie - 18,00 m2
- praca wg tablicy 0001: 1,13 m3 x 16 m2/m3 x 10 godz./dobę x 10 dni = 1.808 m-g
- a według powierzchni szalowania z przedmiaru:
18,00 m2 x 10 godz./dobę x 10 dni = 1.800 m-g
A tu „wyszło” ciut mniej?!
Wyrywkowe porównanie wpływu dwóch wyżej podanych sposobów liczenia na ilość maszynogodzin pracy, a w konsekwencji na ceny tej pracy prowadzi do wniosku, że najpewniej w rozdz.01 katalogu KNNR-2, rzeczona tablica 0001 nie jest potrzebna, co postaram się dalej udowodnić.
Jak się dobrze tej tablicy przyjrzymy, a jeszcze lepiej porównamy ją z tablicą 9905 w KNR nr 2-02, to się okaże, że są w swym meritum prawie takie same. Drobna różnica to taka, że w tej KNNR-owskiej nie powołano tablic i kolumn odpowiednich dla poszukiwanych powierzchni deskowań, ale nie to jest najważniejsze.
Najważniejszym natomiast jest, że „przepisana” z KNR nr 2-02 tablica 9905, co wynika z podanych w niej informacji, dotyczy deskowań systemowych typu U-Form i Stal-Form (dawno nieistniejącej firmy Zremb-Acrow), które najpewniej znalazły swoje doczesne miejsce w składnicach złomu. Analiza obydwu tablic wykazuje także, że autorzy KNNR-2 „przeprowadzając” tablicę z KNR nr 2-02 do tego katalogu (KNNR-2) zmienili jej oznaczenie z symbolu 9905 na symbol 0001.
Doświadczeni użytkownicy normatywów KNR dobrze wiedzą, co znaczy i jak istotna jest taka zmiana symboli. Bowiem zgodnie z pragmatyką wszystkich katalogów (KNR i KNR-o-podobnych) tablice opatrzone na początku cyframi 99 (np.9905) zawierają dane mające wpływ na obliczenia kalkulacyjne, natomiast opatrzone symbolem 00 (np.0001), pełnią wyłącznie rolę informacyjną.
W tej sytuacji mam czelność wyrazić opinię, że fakt opatrzenia w KNNR-2 w rozdz.01 tablicy symbolem 0001, przenosi ją do kategorii tablic informacyjnych więc praktycznie zwalnia kosztorysanta z obowiązku jej stosowania, zwłaszcza, że zgodnie z pragmatyką tego katalogu, i tak jest zmuszony do obliczenia w przedmiarach faktycznej powierzchni deskowań systemowych.
Chyba, że z tymi szalunkami jest tak jak z czasem dojrzewania – jako wielkością przewidzianą wyłącznie do celów kosztorysowania, a więc nie mającą zbyt wiele wspólnego z technologiczną rzeczywistością, ale to nie brzmi przekonywująco, no i co najważniejsze – zabrakło „oficjela” zdolnego to rozstrzygnąć.
Reasumując, jestem zmuszony z żalem stwierdzić, że mój z zamiaru radosny felieton raptem zmienił się w całkiem poważną opinię techniczną.
Wszystko jednak to, czym się zajmuje niniejszy tekst, jest jasne i zrozumiałe dla takich „starych lisów” jak ja i podobnych, natomiast wypada zapytać, jak sobie z tym poradzą niedoświadczeni kosztorysanci?
Powstaje więc konieczność, jak mawiają nasi wspaniali posłowie – „pochylenia się nad problemem”. I to nie tylko nad tym, bo spora ilość starych normatywów zwanych potocznie „kaenerami” wymaga takiego pochylenia. A to pochylenie to najpewniej konieczność wieloletniej pracy, sporego zespołu niezłych fachowców nad ogromnym zbiorem ponad trzystu katalogów norm kosztorysowych i to za spore pieniądze. Bo wiadomo, że przynajmniej połowa tego zbioru to technologiczna staroć, która nie tyle dodaje zbiorowi powagi, ile ten zbiór zaśmieca! Jest to oczywiście wyłącznie moja ocena, a nie broń Boże pewnik. Bo być może, niektóre z inkryminowanych staroci komuś się jeszcze przydają.
Tylko kto w dzisiejszych, jest w stanie wykonać taką herkulesową pracę ?
I zapytam grzecznie, kto zechce za nią zapłacić?
Dlatego chyba pozostaje nam jedynie przysposobienie naszego systemu kosztorysowania do praktykowanych w innych krajach Europy?
Europy Zachodniej oczywiście.
Wtedy najpewniej inżynierowie kontraktów bardzo się ucieszą, a i ojczyźniany budżet też na tym skorzysta.