Należy dodać, że poszczególne banki różnie oceniają zdolność kredytową. Na przykład w przypadku singielki czy singla z dochodem na rękę na poziomie 6 tys. zł, różnica między najbardziej i najmniej hojnym bankiem w zestawieniu wynosiła w grudniu ubiegłego roku aż 175 tys. zł. Przy czym należy wziąć pod uwagę, że banki oferujące największe kwoty nie zawsze są jednocześnie najtańszymi, dlatego bardzo duże znaczenie ma właściwe rozpoznanie rynku i dobór właściwej oferty.
Pamiętajmy, że dzięki wkładowi własnemu, kwota na zakup mieszkania jest większa. Dla uproszczenia w niniejszej analizie przyjęto, że mieszczą się w niej wszystkie koszty transakcyjne. Ponadto rodzice obiecali młodym pomoc w ewentualnym wykończeniu oraz umeblowaniu mieszkania. Oznacza to, że w grudniu ubiegłego roku rodzina 2+1 mogła sobie pozwolić na wydatek ok. 718,3 tys. zł (rok wcześniej – 758 tys. zł), a bezdzietna para – nieco ponad 602,5 tys. zł (rok wcześniej - 632,4 tys. zł). Z kolei przeciętnie zarabiająca singielka i singiel na zakup nowego mieszkania za kredyt wraz z wkładem własnym mgli przeznaczyć ok. 466,5 tys. zł (rok wcześniej – 479,5 tys. zł).
Pytanie, jak duży jest wybór mieszkań na kieszeń naszych „przeciętnych” gospodarstw domowych?
Jaki wybór mieszkań na przeciętną kieszeń?
Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że w 2024 r. deweloperzy wprowadzili do sprzedaży znacznie więcej lokali niż rok wcześniej a ponieważ sprzedaż szła im gorzej, efektem jest duża, a w niektórych metropoliach wręcz rekordowa oferta mieszkań dostępnych na rynku. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Warszawie pod koniec grudnia w ofercie firm deweloperskich było blisko 15,8 tys. lokali, w Krakowie - ponad 9,4 tys., we Wrocławiu - blisko 9 tys., a w Trójmieście - blisko 7,2 tys. Jeszcze nigdy deweloperzy nie oferowali tak wielu mieszkań w Łodzi (ponad 9,4 tys.), Poznaniu (ponad 7,7 tys.) i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (niemal 9,5 tys.). Dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na zakup nowego M sytuacja wydaje się więc komfortowa.
Z drugiej strony, choć w ubiegłym roku wybór mieszkań się zwiększył, to ich ceny poszły w górę. Na szczęście w ofercie deweloperów zaczęło się pojawiać coraz więcej mieszkań w segmencie popularnym, czyli w cenach, które są w zasięgu przeciętnych kredytobiorców. Ale czy czas zagrał na ich korzyść? Przypomnijmy, że możliwości finansowe mieli nieco mniejsze niż rok wcześniej. Mimo to, wzrosła oferta nowych mieszkań, których ceny jednostkowe są w zasięgu przeciętnych kredytobiorców. Z dwoma wyjątkami. Jak wynika z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl, mniejszy niż przed rokiem wybór mieli przeciętnie zarabiający single i singielki w Warszawie, Krakowie i Łodzi.
W stolicy w cenie do 466,5 tys. zł było pod koniec grudnia ubiegłego roku niespełna 470 lokali z ujawnioną ceną, czyli o 100 mniej niż 12 miesięcy wcześniej. Najmniej, bo tylko niespełna 300 takich lokali było w Krakowie. Największy wybór mieszkań w tej cenie był natomiast w miastach wchodzących w skład Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (ponad 2,6 tys. lokali z ujawnioną ceną) oraz w Łodzi (ponad 2,5 tys.). Przy czym w tej pierwszej metropolii pula mieszkań „na kieszeń” przeciętnie zarabiających singli i singielek kredytobiorców zwiększyła się o 590 lokali, zaś w Łodzi o 211 się skurczyła. Wzrost oferty miał miejsce także we Wrocławiu (z 335 do 420 lokali), w Trójmieście (z 522 do 832) i Poznaniu (z 697 do 923 lokali).