Według GUS, w okresie pięciu miesięcy tego roku produkcja budowlano-montażowa w firmach zatrudniających powyżej dziewięciu osób była tylko o 0,7% wyższa niż rok wcześniej w analogicznym okresie. Przy czym w firmach realizujących roboty budowlane specjalistyczne GUS odnotował wzrost o 12,1%, natomiast w przedsiębiorstwach zajmujących się wznoszeniem budynków oraz budujących obiekty inżynierii lądowej i wodnej produkcja budowlano-montażowa była mniejsza niż przed rokiem o odpowiednio 6,2% i 1,3%.

Dołek w budownictwie kubaturowym

Dane GUS potwierdziły to, co dostrzega się i czuje na rynku: budownictwo utknęło w „dołku”, z którego nie może się wydostać od kilkunastu miesięcy. Nie dość, że niektóre segmenty jeszcze pogłębiają ten „dołek”, to dodatkowo o co najmniej rok opóźnia się odbicie inwestycji infrastrukturalnych – komentuje na platformie X Damian Kaźmierczak, główny ekonomista i członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych (fot. 1).
Zwraca on uwagę na to, że w poprzednich latach ożywienie w infrastrukturze miało miejsce w czwartym roku obowiązywania budżetu UE 2014-2020, czyli w roku 2017. Aktualny budżet UE 2021-2027 funkcjonuje już od ponad pięciu lat (!), a w statystykach GUS, a przede wszystkim na rynku, jeszcze tego nie widać.

W szczególnie złej sytuacji znajduje się segment budowy budynków, czyli tzw. kubatura. Od stycznia do maja tego roku nastąpił spadek o kolejne 6% po fatalnym roku 2024, kiedy produkcja budowlana w tym obszarze zmniejszyła się o ponad 7%. – Co gorsza, w segmencie kubaturowym trudno spodziewać się szybkiego ożywienia. Stopy procentowe wciąż pozostają wysokie, a globalne zawirowania w handlu i napięcia między mocarstwami nie sprzyjają podejmowaniu nowych inwestycji – ocenia Damian Kaźmierczak.

Według niego, niewiele lepiej prezentuje się segment infrastruktury, w którym produkcja budowlana skurczyła się w 2024 r. o niemal 7%. W tym roku również nie widać jeszcze przełomu, bo infrastruktura wciąż pogłębia ten „dołek”, choć już w mniejszym stopniu, co daje nadzieję, że – najprawdopodobniej – gorzej już nie będzie. Ekspert Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych przyznaje, że mocno ruszyły przetargi w elektroenergetyce, na kolei i w segmencie wojskowym, więc wydaje się kwestią czasu, kiedy firmy wejdą wreszcie na place budowy, po żmudnej fazie przygotowań. Jednak przetargi drogowe startują i rozstrzygają się zbyt wolno, głównie przez opóźnienia w urzędowych procedurach.

zrzut ekranu Fot. 1

Nadzieja na poprawę sytuacji

O intensywnych pracach przygotowawczych przed właściwą fazą budowy ma świadczyć imponujący wzrost produkcji budowlanej właśnie w segmencie specjalistycznym (+12,1%), do którego GUS zalicza m.in. rozbiórki i burzenie obiektów budowlanych, prace przygotowawcze terenu budowy, roboty ziemne, wykopy i wiercenia próbne do badań gruntu.

- W zakres tego segmentu wchodzą również prace wykończeniowe, choć należy przypuszczać, że obecnie więcej inwestycji w sektorze infrastrukturalnym właśnie się rozpoczyna niż się kończy – zauważa Damian Kaźmierczak. I dodaje, że na tej podstawie buduje swój optymizm dotyczący odbicia w infrastrukturze.

Koniunktura nadal na minusie

Jednak, czy światełko w tunelu dostrzegają też właściciele i szefowie firm budowlanych? Już od pięciu lat pesymistów w branży budowlanej jest więcej niż optymistów (fot. 2). W czerwcu tego roku wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie kształtował się na poziomie minus 4,7, co oznacza, że poprawę koniunktury sygnalizowało zaledwie 9,9% przedsiębiorstw, a jej pogorszenie – 14,6%. Pozostałe firmy uznały, że ich sytuacja nie ulegnie zmianie.

Może trochę niepokoić to, że zwykle wiosną nastroje w branży budowlanej wyraźnie się poprawiają, a tym razem czerwiec przyniósł pogorszenie wskaźnika ogólnego klimatu koniunktury (z minus 3,6 w maju). Z danych GUS wynika, że ubyło optymistów (w maju stanowili oni 10,3% badanych). Z drugiej strony skurczył się też odsetek pesymistów (w maju – 13,9%). W czerwcu więcej firm budowlanych postrzegało więc swoją sytuację jako stabilną.

Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie od pięciu lat jest ujemy źródło: dane GUS

Fot. 2 Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie od pięciu lat jest ujemy

GUS zwraca również uwagę, że w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku wzrósł z 7,3% do 8,5% odsetek przedsiębiorców nieodczuwających żadnych barier w prowadzeniu bieżącej działalności. Ci, którzy je zgłosili, najczęściej wskazywali na trudności związane z kosztami zatrudnienia (68,3%).
Zdecydowanie rzadziej zgłaszana była bariera kosztów materiałów w budownictwie (z 50,7% do 45,2%) i wysokimi obciążeniami na rzecz budżetu (z 55,0% do 50,0%). Najbardziej wzrosło zaś znaczenie trudności wynikających ze zbyt dużej konkurencji na rynku (z 25,7% do 29,9%) oraz niedostatecznego popytu (z 20,0% do 23,4%).

Najwyraźniej także inwestorzy giełdowi mają problem z oceną przyszłości rynku budowlanego. Indeks WIG-Budownictwo na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) przypomina w tym roku rollercoaster. Generalnie indeks zyskał na wartości blisko 19%. Jednak jego wzrosty były przeplatane spadkami, np. w marcu WIG-Budownictwo zanurkował o 14%. Osłabł on także w czerwcu (-10%).