Życie samo w sobie nie należy do najbezpieczniejszych sposobów spędzania czasu. Niektórzy z nas wręcz z własnej nieprzymuszonej woli szukają zagrożenia, czerpiąc przyjemność z większej ilości adrenaliny krążącej w żyłach. Ostatecznie są wolnymi ludźmi i mają do tego pełne prawo. Co innego jednak przyjemność, a co innego praca zarobkowa, w której każdy z nas chce się czuć w miarę bezpiecznie. Nasze państwo przyjęło podobną politykę – szaleńcza jazda na rowerze z góry, paralotnie, motocross, wszystko jest dla ludzi, ale ewentualne konsekwencje takich sportów będą ponosić sami ryzykujący, samodzielnie także muszą się ubezpieczyć od następstw nieszczęśliwych wypadków. Ponieważ jednak urazy i choroby powstałe w związku z wykonywaniem pracy zarobkowej są nadal objęte świadczeniami z ubezpieczenia społecznego, a te wciąż obciążają finansowo agendy państwa, ustawodawca wprowadził szereg norm w prawie pracy i przepisach BHP, mających na celu ograniczenie możliwości wystąpienia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia pracowników.
Wyrazem tej troski o bezpieczeństwo (a może bardziej – o własne finanse) jest między innymi wprowadzenie do przepisów BHP pojęcia prac szczególnie niebezpiecznych. Ich wykonywanie przez pracowników wiąże się z zachowaniem wzmożonych rygorów bezpieczeństwa, tak by maksymalnie zredukować ryzyko wystąpienia urazów lub uszczerbku na zdrowiu pracownika.
Pierwszym krokiem jest ustalenie przez przedsiębiorcę wykazu prac niebezpiecznych. Ogólne przepisy w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy wymieniają tu cztery podstawowe kategorie. Oczywiście przedsiębiorca w wykazie prac szczególnie niebezpiecznych wymienia tylko te, które pozostają w związku z zakresem usług, jakie prowadzi.
W firmach o profilu budowlanym będą to przede wszystkim roboty stricte budowlane, rozbiórkowe, remontowe i montażowe prowadzone w trakcie normalnego funkcjonowania obiektu (w którym dane prace są wykonywane), także wszelkie prace w zbiornikach, kanałach i wnętrzach urządzeń technicznych oraz w innych przestrzeniach zamkniętych, do których wejście odbywa się przez włazy lub otwory o niewielkich rozmiarach. Praktycznie każdy przedsiębiorca musi uwzględnić również powszechnie spotykane prace na wysokości, a więc na powierzchni znajdującej się 1,0 m ponad poziomem podłogi lub ziemi. Czwarta grupa obejmuje przypadki wykorzystywania chemicznych materiałów niebezpiecznych. O te roboty swój wykaz prac szczególnie niebezpiecznych uzupełnią jedynie nieliczni przedsiębiorcy prowadzący specjalistyczne usługi w zakresie impregnacji i konserwacji budynków. Oczywiście przepisy szczególne wymieniają także inne grupy prac uznawanych za szczególnie niebezpieczne, można tu wspomnieć o pracach na sieciach elektroenergetycznych oraz przy eksploatacji ciężkiego sprzętu budowlanego. Bez udziału prądu i maszyn nie sposób sobie wyobrazić nowoczesnego placu budowy lub powstawania jakiegokolwiek większego budynku.
Katalog prac szczególnie niebezpiecznych nie ma charakteru skończonej i zamkniętej listy. Przepisy, określając co jest pracą szczególnie niebezpieczną, odwołują się także do wszelkiego rodzaju instrukcji eksploatacyjnych dla urządzeń i instalacji, na których pracuje człowiek. Dokumentacja ta w swojej treści może wskazywać, że obsługa konkretnego urządzenia jest pracą szczególnie niebezpieczną, co w konsekwencji powinno skutkować wpisaniem eksploatacji danej maszyny do powyższego wykazu. Dodać należy, że przedsiębiorca może także samodzielnie rozszerzać katalog tych robót, jeśli wedle własnej oceny uzna, że praca na niektórych stanowiskach charakteryzuje się zwiększonym zagrożeniem lub utrudnionymi warunkami jej wykonywania. Wykaz jako całość winien być po sporządzeniu regularnie aktualizowany w miarę zmian w sferze działalności przedsiębiorstwa.
Drugim krokiem jest wdrożenie przez pracodawcę odpowiednich procedur, w których sporządzony wykaz prac szczególnie niebezpiecznych jest podstawą do określenia konkretnych wymagań BHP przy ich prowadzeniu. Istnienie bowiem samego wykazu, jak również zasygnalizowanie niebezpieczeństwa w przedstawianej pracownikom ocenie ryzyka zawodowego nie wpłynie na usunięcie stanu zagrożenia występującego przy pracach szczególnie niebezpiecznych. Najważniejszymi filarami, na jakich opiera się walka z ryzykiem, jest zapewnienie bezpośredniego nadzoru nad pracownikami, przydzielenie pracownikom i innym osobom pozostającym w otoczeniu odpowiednich środków zabezpieczających przed urazami i wypadkami przy pracy, szczegółowy instruktaż udzielony każdemu z pracujących, z uwzględnieniem podziału zadań pomiędzy konkretne wymienione imiennie osoby, z wyszczególnieniem kolejności wykonywanych operacji oraz z przedstawieniem związanych z przedmiotową pracą wymagań BHP.
Analiza stanu BHP przy wykonywaniu prac szczególnie niebezpiecznych wskazuje, że formalne obowiązki ciążące na przedsiębiorcach są zazwyczaj spełniane. Niedopatrzenia występują przeważnie na etapie nadzoru nad pracownikami. Często osoby kierujące pracownikami tolerują prowadzenie robót bez odpowiedniego sprzętu ochronnego, dopuszczają do pracy niezgodnie z przyjętymi uprzednio „na papierze” procedurami. Szwankuje znakowanie stref niebezpiecznych. Występują braki w zabezpieczeniu osób postronnych przed spadającymi przedmiotami, co ma szczególne znaczenie przy pracach prowadzonych w zamieszkałych budynkach lub w funkcjonujących zakładach pracy, jak również praktycznie na wszystkich rusztowaniach wzniesionych w ściśle zabudowanych strefach miejskich.
Brak barierek ochronnych na dachach i ostatnich kondygnacjach wznoszonych budynków determinuje używanie szelek chroniących przed upadkiem z wysokości. Z dołu, gdy się patrzy na pracowników, daje się zauważyć jasnożółte paski uprzęży na ubraniach roboczych. Z bliska widać jednak, że w ogromnej większości przypadków szelki nie są zaczepione o stałe elementy konstrukcji.
Bardzo złą ocenę wystawić można prowadzonym remontom kanalizacji, pracom w kanałach sieci teleinformatycznych i elektroenergetycznych, sieci c.o. Pisemne pozwolenia na powyższe prace są jak najbardziej sporządzane. Zdarzają się nawet podpisy na takich dokumentach wskazujące, że właściwa osoba dokonała sprawdzenia przygotowania organizacyjnego i technicznego pracy. Nie ma jednak rzeczy najważniejszych. Na miejscu pracy brak stałego nadzoru nad pracownikami, a o badaniu (bezpośrednio przed przystąpieniem do pracy) zawartości tlenu w zamkniętych przestrzeniach oraz stężenia gazów i par substancji sklasyfikowanych jako niebezpieczne, można tylko zamarzyć. Bardzo często omijany jest również wymóg asekuracji pracowników przez co najmniej jedną osobę znajdującą się na zewnątrz zamkniętego zbiornika (kanału). Jak pokazuje praktyka, w zamkniętych przestrzeniach częściej zabija brak tlenu, niż obecna w nich ewentualnie substancja niebezpieczna. Osoba „stojąca z boku” jest wtedy niczym ubezpieczenie na życie. Ma dokładnie kapitał czterech minut, by przejść do trzeciego kroku…
Krok trzeci to zapewnienie pracownikom sprawnie funkcjonującego systemu pierwszej pomocy w razie wystąpienia sytuacji wypadkowej. Mowa tu przede wszystkim o systemie łączności pomiędzy pracownikami, pracodawcą, a służbami zajmującymi się ratowaniem ludzkiego życia. Przepływ informacji musi być szybki i precyzyjny. Duże znaczenie ma również przeszkolenie pracowników, zwłaszcza tych zajmujących się dozorem, w zakresie udzielania pierwszej pomocy – masaż serca, wymuszone oddychanie, to podstawa podstaw, poszkodowany pracownik ma szansę przeżyć do przyjazdu brodzącego w korkach pogotowia.
Oto trzy kroki, jakie musi postawić przedsiębiorca prowadzący w zakresie swojej działalności prace szczególnie niebezpieczne. Trzy kroki, by spokojnie spać i nie spiesząc się jeść lunch w zaciszu swojego gabinetu. Inna droga jest jak najbardziej możliwa, choć mniej bezpieczna. Ewentualny wypadek przy pracy może spowodować bliższy kontakt przedsiębiorcy z organami prokuratury i sądu, a w konsekwencji, w razie stwierdzenia, że przyczyną zdarzenia było organizacyjne lub techniczne zaniedbanie, także małą adnotację w krajowym rejestrze skazanych. Czy warto zatem ryzykować, czy też przejść owe trzy kroki, o tym powinien zdecydować szef firmy, najlepiej przed pierwszym wypadkiem.