W obecnym stanie prawnym, jak najbardziej jest możliwe zawieranie ugód przez jednostki dysponujące środkami publicznymi. I wcale nie muszą być to ugody sądowe, ale także pozasądowe, prowadzone w drodze mediacji.
Ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców [1] otworzyła furtkę prawną pozwalającą dokonać zmiany wynagrodzenia wprost na podstawie obowiązujących przepisów, a nie w oparciu o zawartą umowę lub przesłanki wynikające z ustawy Prawo zamówień publicznych [7], których interpretacja może być podważona przez kontrolujących zamówienie publiczne na roboty budowlane.
O ile przeszkoda prawna do zmiany wynagrodzenia została usunięta, to pozostał jeszcze problem określenia wielkości tej zmiany, która zdaniem zamawiających ustalona w nowych warunkach może również budzić wątpliwości. Stąd też inwestorzy publiczni zabiegają o ustalenie kwoty zmiany wynagrodzenia na drodze sądowej kończącej się wyrokiem lub też (co stało się obecnie bardziej popularnym rozwiązaniem) dążą do zawarcia ugody z wykonawcą zatwierdzonej przez sąd.
Ugoda w Kodeksie postępowania cywilnego
Na takie rozwiązanie pozwala art. 184 Kodeksu postępowania cywilnego [2], który stanowi, że Sprawy cywilne, których charakter na to zezwala, mogą być uregulowane drogą ugody zawartej przed wniesieniem pozwu. Sąd uzna ugodę za niedopuszczalną, jeżeli jej treść jest niezgodna z prawem lub zasadami współżycia społecznego albo zmierza do obejścia prawa.
W przypadku ugody, sąd nie wnika w jej stronę merytoryczną, czyli nie bada okoliczności przebiegu konkretnego procesu inwestycyjnego i słuszności podjętej decyzji w sprawie wysokości zmiany wynagrodzenia. Analizuje jedynie treść ugody oceniając, czy jest ona zgodna z prawem i zasadami współżycia społecznego, czy nie zmierza do obejścia przepisów, jest zrozumiała i nie zawiera sprzeczności. Tak więc odpowiedzialność za sedno ugody dotyczące wielkości zmiany wynagrodzenia ponoszą strony.
Wydanie:
BUDUJ Z GŁOWĄ
Magazyn branżowy nr 3/2023