W Buduj z Głową 3/2013 opublikowałem artykuł dotyczący problemu wdrażania budownictwa zrównoważonego. Podkreślałem znaczenie tego rodzaju budownictwa dla komfortu użytkowania obiektów wskazując najważniejsze kierunki działań, a wśród nich takie priorytety jak ograniczanie zanieczyszczania środowiska, oszczędność energii (w każdej postaci) i wody, dostęp do światła, czystego powietrza i ochrona przed hałasem. Wszystkie wymienione powyżej elementy stanowiące podstawę budownictwa zrównoważonego można z pewnym uproszczeniem osiągnąć przez racjonalne projektowanie obiektów i działania inwestycyjne realizowane w samych obiektach, jak też w ich otoczeniu. Są to więc elementy mierzalne, łatwe do zidentyfikowania.

W przedmiotowym artykule całkowicie pominąłem zagadnienie inwestycji zielonych integralnie związanych z budownictwem i mających ogromny wpływ na warunki życia użytkowników osiedli mieszkaniowych, a także pracowników zatrudnionych we wszystkich dziedzinach działalności, w tym w usługach.

Przyjazne otoczenie, a w szczególności dostępna powszechnie zieleń – to nic nowego. Ale dopiero od kilku lat problem ten został potraktowany w sposób instytucjonalny, narzucony przepisami unijnymi, które (jeszcze nieśmiało) wymuszają realizowanie zielonej polityki. W ślad za tym pojawiają się także dyrektywy krajowe „ukryte” w przepisach dotyczących polityki energetycznej (zmniejszanie emisji CO2, wykorzystywanie źródeł energii odnawialnej), gospodarowania przestrzenią, wykorzystywania odpadów, rekultywacji terenów poprzemysłowych i zdegradowanych (zagospodarowywanie wyrobisk), oraz co bardzo ważne, określone w planach miejscowych.

Inwestorzy i developerzy muszą więc zapoznawać się z licznymi dokumentami, jednak najważniejszym przepisem dotyczącym kształtowania obszarów miejskich są studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. To właśnie tam zawarte są najważniejsze dane odnoszące się do polityki przestrzennej danego obszaru. Dotyczy to czynników uwzględniających m.in. przeznaczenie określonego terenu, wymogi ochrony środowiska i dziedzictwa kulturowego, a także możliwości kształtowania przestrzeni w oparciu o aktualny stan i rozwój infrastruktury, granice stref ochronnych itp.

Studium uwarunkowań nakazuje realizację zawartych w nim wytycznych przy sporządzaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które już bezpośrednio wpływają na konkretne inwestycje określając ich parametry. Przy opracowywaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego muszą być uwzględniane liczne potrzeby społeczności lokalnej, a tutaj występują sytuacje kontrowersyjne. Z jednej strony mieszkańcy oczekują inwestycji na terenach dobrze skomunikowanych z niezbędną infrastrukturą – z drugiej konieczne jest zapewnienie dostępu do terenów zielonych, zwłaszcza zaś do tzw. zieleni urządzonej (parki, zieleńce, ogrody).

 

Wśród zapisów istotnych dla budownictwa miejskiego wymienić trzeba wskaźnik powierzchni biologicznie czynnej, który należy uwzględniać określając warunki dla nowobudowanych obiektów.
W tym miejscu zacytuję obowiązującą obecnie definicję terenu biologicznie czynnego[1]:

„— należy przez to rozumieć teren z nawierzchnią ziemną urządzoną w sposób zapewniający naturalną wegetację, a także 50% powierzchni tarasów i stropodachów z taką nawierzchnią, nie mniej jednak niż 10 m², oraz wodę powierzchniową na tym terenie”.

 

W Polsce stosownie do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. – wskaźnik powierzchni biologicznie czynnej powinien wynosić minimalnie 25%[2], ale niekiedy plany miejscowe określają ten wskaźnik na poziomie 50% a nawet wyższym. Nie ma w tej sprawie jednoznacznych regulacji – decydują warunki lokalne i rodzaj zabudowy.

Ułatwieniem dla inwestorów jest dopuszczalne zastąpienie pewnej części powierzchni biologicznie czynnej terenami rekreacyjnymi i miejscem dla odpoczynku.

Obligatoryjne dostosowanie się do zaleconego w planie miejscowym wskaźnika zazwyczaj oznacza wyższe koszty inwestowania, zwłaszcza jeśli urządzenie powierzchni biologicznie czynnej ma miejsce na terenie zanieczyszczonym, zaniedbanym lub zniszczonym np. wyrobiska, hałdy, odpady itp.

Urządzanie terenów zielonych, chociaż kosztowne, zazwyczaj się jednak opłaca. Doświadczenia wskazują, że popyt na obiekty (zwłaszcza mieszkalne) wybudowane wśród zieleni jest większy i ceny są odpowiednio wyższe.

 

 

Słuszność zielonej polityki jest niepodważalna. Wszyscy zgadzają się z jej zasadnością, ale wdrażanie napotyka na trudności. Dotyczy to w szczególności spójności, a raczej braku spójności przepisów unijnych z prawem krajowym i regulacjami na szczeblu samorządowym. Brak koordynacji doprowadza niekiedy do sprzeczości i sprzyja chaosowi. Z tego względu zintegrowanie przepisów w tej dziedzinie staje się konieczne i pilne, zwłaszcza w kontekście silnie popieranego zrównoważonego rozwoju, którego polityka zielona jest integralną częścią.

Wzorcem godnym naśladowania są pojawiające się coraz częściej na Zachodzie programy pod nazwą Eco-Dzielnice, polegające na współdziałaniu właścicieli nieruchomości, przedsiębiorstw i mieszkańców w celu inicjowania i wdrażania projektów zrównoważonego rozwoju. Niezmiernie istotna jest koordynacja działań. Właściciele nieruchomości i wspólnoty mieszkaniowe otrzymują wytyczne w jaki sposób powinny dostosować się do ekologicznego stylu życia, a realizacji tych zadań muszą sprzyjać inwestycje lokalnych samorządów np. w zakresie utylizacji odpadów, tworzenia niezbędnej szeroko pojętej infrastruktury (drogi, media), zbierania z ulic wód deszczowych, tak aby po ich przefiltrowaniu można było je wykorzystać do mycia pojazdów, nawadniania ogródków itp.

Spójne merytorycznie programy wsparte skoordynowanym prawem pozwoliłyby miastom realizować politykę zieloną w sposób planowy, przy zachowaniu lub tworzeniu obszarów cennych przyrodniczo.

Pozytywnym przykładem wdrażania polityki zielonej jest Szczecin, który planuje dokonanie zmian urbanistycznych polegających na stopniowym przenoszeniu „centrum” nad wodę do dzielnicy Śródodrze. W strategii rozwojowej miasta przewiduje się ochronę walorów przyrodniczych i ich wykorzystywanie przy zachowaniu wymogów ekologii. Niezależnie od tego miasto już obecnie wdraża program „zielone podwórka” ukierunkowany na poprawę warunków życia mieszkańców. Gdzie tylko pozwalają na to realia lokalne, tworzone są tereny zielone z miejscami wypoczynku i placami zabaw dla dzieci.

Wsparcia polityce zielonej udzielać będzie Unia Europejska, z którą w tej dziedzinie współpracuje Ministertwo Rozwoju Regionalnego. Nowa perspektywa budżetowa na lata 2014-2020 uwzględnia dofinansowywanie miast m.in. na rewitalizację starych, zdegradowanych dzielnic, w tym urządzanie terenów biologicznie czynnych.

Od 2010 r. miasta europejskie, które najskuteczniej wdrażają zieloną politykę otrzymują prestiżowe tytuły „Zielonych Stolic Europejskich”. Tytuły te przyznawane są przez Kapitułę niezależnych ekspertów, którzy stosują takie kryteria oceny jak zrównoważone wykorzystanie terenów, wdrażanie i urządzanie zielonych obszarów miejskich z uwzględnieniem bioróżnorodności.

Idea zielonej polityki znajduje uznanie coraz większej liczby miast europejskich. Tytuły zdobyły już Sztokholm, Kopenhaga, Hamburg i Nantes. Może wkrótce któreś z polskich miast znajdzie się w tym elitarnym gronie.

 

 

 

 

[1] przyp.red. – § 1 pkt 1 lit.c Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 12 marca 2009 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. nr 56, poz.461)

[2] przyp.red. – § 39 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. nr 75, poz.690)