ANDRZEJ PAPLIŃSKI: Czy polskie przedsiębiorstwa boją się raportowania ESG? Czy korzyści przeważą nad kosztami?
EWA KOSMALA: ESG (Environmental, Social, Governance) to nowe spojrzenie na prowadzenie biznesu, analizujące aspekty środowiskowe, społeczne i korporacyjne działalności firmy: zrównoważony rozwój, transparentność działania, pozytywne relacje z otoczeniem biznesowym. Raportowanie ESG to narzędzie pokazujące, na jakim etapie jest przedsiębiorstwo w kontekście najważniejszego wyzwania – ratowania naszej planety. Jeśli sprzeciw budzi metodologia ESG, to sam cel wydaje się być coraz bardziej zrozumiały – nie można produkować materiałów budowlanych bez troski o środowisko, z myślą tylko o jednym celu: jak największym zysku.
Jaki jest stan na dzisiaj? Czy polskie firmy potrafią raportować swój ślad węglowy i poziom zaangażowania w zrównoważony rozwój?
Formalnie, w tym roku zacznie obowiązywać dyrektywa Parlamentu Europejskiego o sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju – CSRD, a standardem raportowania będzie ESRS – Europejski Standard Raportowania Zrównoważonego Rozwoju. W ESRS są dokładnie określone: zakres, kryteria, cele raportowania. Wchodzi też obowiązek audytowania raportów przez biegłych rewidentów. A ponieważ wszyscy będą stosować te same kryteria, raporty będą porównywalne – to duża wartość. Czekamy też na wytyczne dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Te firmy będą miały obowiązek raportowania od 2026 roku.
Jaki jest stan świadomości? Nienajlepszy, a jeśli już coś z zagadnień eko dotyczących firmy i produktu się komunikuje, to zwykle jest to greenwashing. Zdecydowanie lepiej zagadnienie raportowania zrównoważonego rozwoju rozumieją duże polskie firmy jak Selena oraz zachodnie firmy, obecne także w Polsce. Skanska, Saint Gobain, Knauf, producenci stali i betonu, działając w wielu krajach, są niejako przymuszani do raportowania. Klienci tych producentów prowadzą budowy certyfikowane środowiskowo, poddawane ocenie w certyfikacji BREEAM, LEED, HQE, DGNB, czy od niedawna polskiego Zielonego Domu. Producenci materiałów budowlanych chcąc, by ich produkty były stosowane na tych inwestycjach, muszą podawać dane środowiskowe, choćby na temat śladu węglowego. Bardzo powszechne jest już raportowanie w krajach skandynawskich. Do stosowania kryteriów ESG przyzwyczajona jest branża odzieżowa i spożywcza, bo działa bardziej globalnie niż budowlanka. Generalnie, raportowanie oddziaływania na środowisko nie jest nowością, są też znane inne standardy tego typu, np. GRI czy EcoVadis.
Ciekawe są wyniki badań przeprowadzonych przez IBM Institute for Business Value. Ankietowano trzy tysiące dyrektorów generalnych z ponad 30 krajów i 24 branż. Okazuje się, że połowa tych menadżerów otrzymuje wynagrodzenie, którego wysokość zależy od osiągnięcia przez firmę określonych celów zrównoważonego rozwoju. Rok wcześniej było to 15%! Dla 42% dyrektorów zrównoważony rozwój firmy jest wyżej na liście priorytetów niż cyberbezpieczeństwo czy rozwój technologiczny firmy (ale niżej niż produktywność i wzrost rentowości). To pokazuje, jak szybko zmieniają się standardy w biznesie. Także w Polsce trzeba zmierzyć się z ESG, przestać narzekać i dostrzec korzyści z raportowania.
No właśnie, jakie to są korzyści? O obawy i sceptycyzm łatwiej – że są to wymysły Unii, dodatkowy koszt, to się nie przyjmie albo będzie kolejną fikcją…
Jeśli mówimy o polskich firmach, szczególnie z grupy małych i średnich przedsiębiorstw, często słyszę od szefów firm, że „Skoro trzeba, to raport zrobimy, ale to bullshit!”. Przedsiębiorstwa, które są na giełdzie, publikują raczej pobieżne raporty środowiskowe. Powtarzane są opinie, że skoro jest wojna w Ukrainie, kryzys, to raportowanie ESG nie będzie obowiązywać. A prawda jest taka, że z tej drogi odwrotu już nie ma. Choćby dlatego, że są korzyści – nie tylko dla środowiska, ale też dla firm.
Jakie?
Wzajemne czytelne raportowanie daje firmom wiedzę o kontrahencie, co jest podstawą zdrowej konkurencji. Kto nie chce uwzględniać kryteriów ESG, ten może szybko wypaść z rynku, bo firmom będzie zależeć na jak najlepszym własnym raportowaniu ESG.
Tam gdzie jest duża konkurencja dostawców, a jedna firma ma raport ESG, druga nie ma – to zapewne zlecenie dostanie ta pierwsza.
Kontrahent będzie domagał się produktów o obniżanym śladzie węglowym, by poprawić sobie raport ESG.
Jak to działa w branży budowlanej, dobrze widzę na przykładzie Seleny. Jeśli jesteśmy dostawcą dla dużej firmy, to koncern, który kupuje od nas produkty, wymusza, byśmy przeszli całą procedurę i uzyskali rating. Jeśli jakiś dostawca Seleny dostarcza istotny produkt, mamy linię produkcyjną dostosowaną pod wzór tego klienta, to nie pozwolimy, żeby wypadł z naszego łańcucha dostaw, tylko pomożemy mu dostosować się do wymagań ESG. Oczywiście, jeśli ta firma stanie okoniem, obrażona na ideę raportowania, to Selena poszuka innego dostawcy.
Sektor małych i średnich przedsiębiorstw powinien odejść od myślenia, że jest zbyt mały. Lepiej założyć, że jest się w łańcuchu dostaw dla wielkich partnerów, którzy nie zostawią swojego dostawcy bez opieki, i którym na pewno będzie zależało na tym, by nikt z kontrahentów nie obniżał im wyniku raportu ESG. Zaś wsparcie jest logicznym postępowaniem w odpowiedzialnym biznesie. Dyrektywa CSRD to nareszcie rozpoczęcie pracy zespołowej, pracy w łańcuchu dostaw.
Na końcu, czy raczej na początku tej logicznej synergii są
banki, które będą kredytować tylko takie inwestycje i takie firmy, które uwzględniają wyzwania ekologiczne.
Pamiętam rozmowę z jednym z prezesów banku. Powiedział: - Dzisiaj przed biznesem nie stoi wybór – chcę wziąć udział w ESG albo nie chcę. Nie chcesz? Nie będziesz miał finansowania, a twoi klienci dla których jesteś podwykonawcą czy dostawcą, wybiorą firmę, która dba o wszystkie trzy zakresy ESG.
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) od stycznia 2023 r. finansuje tylko takie projekty, które mają coś wspólnego z sustainable – zrównoważonym rozwojem.
Idźmy dalej: podstawą do oceny będzie raport ESG i różnica między tym a kolejnym rokiem – krzywa pokazująca rozwój firmy. Porównuję ten mechanizm do durszlaka. Mamy pełno dziurek, które dopiero zaczynamy powoli zaklejać. Raportujemy, dostrzegając zagrożenia i szanse dla swojej firmy – i to, co można ulepszyć w działaniu. Nie musimy od razu poprawiać 20%, ale musimy rok do roku wykazywać postęp. Efektem łatania dziur w biznesie jest większa rentowność naszej firmy. ESG jest już nie tylko kosztem, ale czymś, co optymalizuje nasz biznes.
Jak się nauczyć raportowania ESG, jak wdrożyć je w firmie?
Mamy obecnie wysyp webinariów, kursów, szkoleń, jest dużo ofert pracy dla specjalistów od raportowania ESG. Problem w tym, że jest wielu specjalistów – teoretyków, świetnie znających teorię. Nawet jeśli na kursach wykonują krok po kroku całe raportowanie, ich wiedza okazuje się niewystarczająca w przedsiębiorstwie, ponieważ by przygotować raport trzeba znać także strukturę firmy. W przypadku Seleny to 37 spółek na całym świecie…
Moja rada? Najlepiej wytypować wewnątrz przedsiębiorstwa osobę, która zna firmę od podszewki i wysłać ją na szkolenia. W sieci jest też bardzo dużo webinariów do obejrzenia. Taka osoba wdraża się i zostaje specjalistą od ESG tylko dla naszej firmy. W Selenie zbudowałam taki zespół z własnych menadżerów. Wiedziałam, że mają kompetencje, znają firmę, znają procesy, a całej reszty mogą się nauczyć. I to zadziałało. Po pół roku potrafili już sporządzać raporty, a ja mogłam być tylko merytorycznym wsparciem.
By zacząć raportować, firma potrzebuje czasu. Obawiam się, że nie ma już szans, by sporządzić raport za 2024 rok. Jeśli ktoś będzie raportował za 2025 rok, to doradzam, by zaczął już przygotowywać raport. Małe i średnie firmy też powinny, ponieważ skoro duże spółki raportują od 2024 r. i 2025 r., to na pewno będę pytały podwykonawców i dostawców o ich działania w obszarach ESG.
Najważniejsza rada? Nie zaczynać od raportowania ESG, ale od opracowania strategii zrównoważonego rozwoju. Koniecznie należy zrobić badanie istotności, zobaczyć w jakim miejscu jesteśmy, zarówno jeśli chodzi o ślad węglowy naszych produktów, jak i szans, zagrożeń, ryzyk. Przygotowanie raportu bez analizy, bez strategii zrównoważonego rozwoju firmy to błąd. Będziemy mieli raport bazowy, ale zbyt mało danych wewnątrz firmy, by zaplanować rozwój. To ślepy zaułek.
A czy są jakieś programy wspomagające raportowanie?
Byłabym bardzo ostrożna. Jak grzyby po deszczu wyrosły firmy, które oferują jakieś programy komputerowe. Można wydać bardzo dużo pieniędzy, a potem się okaże, że to narzędzie nie pasuje do profilu naszej firmy. Selena będzie wspomagać się narzędziem Microsoft. Czekamy na programy, które łatwo będzie zintegrować z tym środowiskiem pracy. Pamiętajmy jednak, że nie ma narzędzia, które zrobi za nas wszystko. Aplikacje dostępne na rynku są pomocne np. w obliczaniu śladu węglowego, ale i tu trzeba uważać, sprawdzić, czy taki program ma kryteria zgodne z wytycznymi ESRS.
Czy raportowanie ESG wyleczy biznes z greenwashingu?
Tak! Żadna firma nie będzie mogła mówić, że się zdekarbonizowała (ograniczyła emisję CO2 – red.) i jest neutralna klimatycznie, jeśli raport będzie temu przeczył. Takie działania jak sadzenie lasów, budki dla ptaków czy ochrona pszczół, a w literce S (Social) owocowe czwartki będą nadal ważne wizerunkowo, ale bez wpływu na raport ESG. Skończy się podawanie cech produktu, które i tak wynikają z ogólnych przepisów, a nie szczególnych właściwości, np. OZONE FRIENDLY (przyjazny dla warstwy ozonowej – red.). Nie będzie nieuzasadnionych bio-, eko- , super hiper tylko dlatego, że jakiś drobny składnik produktu jest ekologiczny. Stracą na znaczeniu różne nagrody czy etykiety tzw. ekologiczne, które w większości nie mają nic wspólnego z transparentnością ESG, a często można je po prostu kupić.
ESG to przyszłość? Jednak trochę wątpliwości jeszcze znajdę, np. pomijana kwestia jakości produktu. Ważniejszy wydaje się ślad węglowy…
W budownictwie technologie produkcji tak poszły do przodu, a parametry techniczne produktów są podobne do siebie, że firmy konkurują tak naprawdę ceną i serwisem posprzedażowym. Klientowi trudno rozróżnić i wybrać „lepszy” produkt. Potrzebuje silikonu do łazienki albo piany do montażu drzwi i nie będzie wczytywał się w etykietę, by znaleźć np. minimalne różnice wytrzymałości na rozciąganie prostopadłe do powierzchni. Klienci porównują ten sam segment produktów – klasę produktów ekonomicznych, klasę professional. A ważne są: zaufanie do marki, serwis, szybkość dostaw, minimalne zamówienie, płatności, obsługa posprzedażowa i reklamacyjna, szkolenia dla wykonawców.
W komunikacji marketingowej jest ogrom greenwashingu (firmy przedstawiają swoje produkty, usługi lub działania jako przyjazne dla środowiska, mimo że w rzeczywistości mogą nie być ekologiczne – red.) czy wręcz informacji mijających się z prawdą. ESG porządkuje te sprawy. Jest szansa na prawdziwe informacje o produkcie, wiarygodną przewagę konkurencyjną, zrównoważony biznes, nie tylko środowiskowo.
Od ESG nie uciekniemy – twoi klienci i twoi dostawcy będą wymagać raportowania. W najważniejszych spotkaniach biznesowych w Polsce coraz częściej obok prezesa jest też dyrektor do spraw zrównoważonego rozwoju. W ponad 100 krajach wymagana jest lub zaraz będzie jakaś forma raportowania środowiskowego.
Zamiast więc zżymać się na Unię, lepiej przeanalizować, jak raportowanie ESG wykorzystać do rozwoju firmy i budowania pozycji na rynku.
Firmy, które współpracują na poziomie sustainable wspierają się: nie mówimy już, że cena czyni cuda; że moja piana jest lepsza niż twoja, lecz sprawdzamy, czy nasze strategie ESG są podobne, czy będziemy się wspierać w biznesie. Firmy z dobrym ESG zostają liderami.