art-kosztorysanci-jacek-zabielski

Jacek Zabielski – doktor nauk technicznych, specjalność: budownictwo, inżynier budownictwa, ma uprawnienia budowlane w specjalności konstrukcyjno-budowlanej. Adiunkt na Wydziale Geoinżynierii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Ceniony dydaktyk z zakresu kosztorysowania robót budowlanych oraz procesu inwestycyjno-budowlanego w świetle przepisów Prawa budowlanego. Razem z prof. Zdzisławem Kowalczykiem napisał podręcznik „Kosztorysowanie i normowanie w budownictwie”. Pasjonat żeglarstwa.

Dużo zmieniło się w kosztorysowaniu w ciągu 25 lat Pana pracy zawodowej jako czynnego kosztorysanta?
25 lat temu prawie wszystkie dokumenty powstawały w wersji papierowej. Teraz mamy programy komputerowe do prowadzenia dokumentacji i wspomagające kosztorysowanie. Program, taki jak Norma automatycznie wczytuje przedmiar robót, obsługuje pdf-y z wydrukami przygotowanymi w popularnych programach kosztorysowych oraz pobiera dane z modeli 3D. Bazy cen, np. Intercenbud, są aktualizowane na bieżąco. Athenasoft opracowuje katalogi nakładów rzeczowych i co kwartal wzbogaca program Norma o te uwzględniające nowe technologie stosowane w budownictwie. Nie muszę chyba tłumaczyć, jakim ułatwieniem dla kosztorysanta są te programy i bazy. Można śmiało powiedzieć, że proces kosztorysowania został zautomatyzowany.

Skoro jest tak dobrze…
Nie, nie, proszę nie sądzić zbyt pochopnie. To prawda, kosztorysant nie musi już szukać składowych kosztów, bo są one bazą programu wspomagającego kosztorysowanie. Ze zmianą oprzyrządowania zmieniło się jednak tempo pracy, co wynika również z warunków rynkowych prowadzenia inwestycji. Kosztorysanci siwieją z powodu terminów! Kosztorys ma być zrobiony na wczoraj; dokumentacja projektowa jeszcze nie została wykonana, a często oczekuje się od nas, by już powstał – na podstawie wyłącznie koncepcji projektowej, kiedy nie ma jeszcze specyfikacji materiałowej! Taki kosztorys z konieczności musi być szacunkowy.
Kosztorysant powinien sporządzać kosztorys na podstawie dokumentacji projektowej i specyfikacji technicznych. Nie wymyśla rozwiązań technicznych, tym zajmuje się projektant. Jeśli projekt jest lakoniczny, doświadczony kosztorysant może proponować jakieś technologie; rozwiązania i materiały, które z racji popularności na pewno będą zastosowane i na tej budowie.
I tu wracamy do kwestii łatwości czy też trudności sporządzania kosztorysów. Żeby zostać kosztorysantem, nie wystarczy skończyć czterodniowy kurs. Praca w tym zawodzie to też coś więcej niż korzystanie z oprogramowania. Trzeba znać technologie budowy, materiały różnych branż – ogólnobudowlaną, elektryczną, sanitarną, drogową itd. – by profesjonalnie, bez błędów wykonywać swoją pracę, w różnych okolicznościach rynkowych. Kosztorysant korzysta z oprogramowania, ale też sam na bieżąco śledzi zmiany cen materiałów budowlanych szczególnie teraz, gdy inflacja – oceniam realnie – jest rzędu 4-7% a ceny szybko się zmieniają.
Dla mnie punktem odniesienia są ceny detaliczne w marketach budowlanych. Gdy idę z żoną do takiego sklepu, to ona robi zakupy, a ja sprawdzam ceny. Śmieję się, że powinienem mieć hulajnogę, żeby objechać cały market. Trzeba też kontaktować się z hurtowniami - na bieżąco znać sytuację.

No właśnie, czy inflacja, galopujący wzrost cen materiałów, kosztów robocizny, cen nieruchomości, który teraz obserwujemy – nie podważa sensu kosztorysów?
Przyjmuje się, że średnio zysk w branży budowlanej wynosi ok. 12%. Zmieniające się ceny materiałów i robocizny to jedno z wielu wyzwań. To ogromna odpowiedzialność kosztorysanta, by w tak trudnej sytuacji nadal sporządzać realne kalkulacje. Rzeczywiście, obawiam się, czy kosztorys, który sporządziłem, będzie wiarygodny już nawet za miesiąc; w zamówieniach publicznych jest on ważny przez 6 miesięcy. Po tym czasie powinien być zaktualizowany.

Czy kosztorysant ponosi odpowiedzialność za trafność swoich wyliczeń?
Kosztorysant nie pełni samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie – takiej jak projektant czy kierownik budowy. Pod kosztorysem podpisać może się każdy. Żaden akt prawny nie określił też wymagań, jakie mają spełniać osoby wykonujące kosztorysy. Nie zwalnia nas to z odpowiedzialności cywilnej i moralnej. Jeśli są błędy w kosztorysie, może stracić inwestor a także wykonawca, w zależności komu przygotowujemy wycenę. Przy niedoszacowaniu kosztów w wielu sytuacjach trzeba unieważniać postępowanie przetargowe. Jeśli źle wyliczymy koszty pracy, to stracą też wykonawcy, bo na podstawie kosztorysu będą zawierane umowy na wykonanie prac.
Mamy tu jeszcze jeden problem. W publikowanych bazach cenowych, wykorzystywanych w programach kosztorysowych, koszt robocizny nie pokrywa się z rzeczywistymi kosztami utrzymania pracownika. Dla kosztorysanta to wyzwanie – żeby zachować stawkę realnej roboczogodziny, trzeba zwiększyć cenę materiałów, sprzętu i narzutów. Według mnie realną stawkę roboczogodziny publikuje baza cenowa INTERCENBUD.

Czy zawsze tak jest, że przetargi wygrywają oferty z najniższą ceną, więc kosztorysant niczym consigliere musi tak się starać, żeby wyszło tanio?
Niektóre kosztorysy wykraczają poza zdrowy rozsądek. Nie pokrywają kosztów zakupu materiałów, stawki za robociznę bywają tak zaniżanie, że nie mają żadnego uzasadnienia. I w drugą stronę - są wyceny straszliwie zawyżone. Sytuacja jest patologiczna, jeśli klient oczekuje, że kosztorysant będzie zaniżał albo zawyżał cenę poza obowiązujące realne stawki. Jest wprawdzie funkcja w programach do kosztorysowania, jak „dopasuj cenę”, ale sporządzanie takich wymyślonych kosztorysów powinno być karalne, jako niezgodne z etyką zawodową kosztorysanta. Koszt budowy można obniżyć w sposób realny, stosując materiały zamienne, o gorszych parametrach technicznych, w myśl zasady „jaka oczekiwana cena, taka i jakość”.
Kosztorysant musi uwzględnić też sytuację rynkową klienta. Teraz mamy szczyt sezonu – firma ma zapewnione zlecenia na cały rok, nowe inwestycje są przygotowywane już na następny, można więc ofertować z wyższą stawką cenową. W okresie zimowym trzeba ludziom zapewnić pracę, firma będzie minimalizować zyski – więc w kosztorysie znajdą się stawki z dolnego pułapu. Kosztorysant uwzględnia wszystkie te okoliczności.

Woli Pan robić wyceny dla inwestora prywatnego czy publicznego?
Nie ma to dla mnie znaczenia – kosztorys powinien być sporządzony na podstawie dokumentacji projektowej. Ważniejsze jest, jaki mam czas na przygotowanie kosztorysu i z jakiej dokumentacji projektowej będę korzystał – czy jest szczegółowa, czy część rysunkowa jest zgodna z opisami.
Na marginesie, jestem w stanie szczegółowo sprawdzić całą dokumentację i często jest tak, że na etapie kosztorysowania wychwytuję błędy projektowe. Zwracam wtedy uwagę inwestorowi – to taka dodatkowa korzyść dla klienta.
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 18 maja 2004 r. w sprawie określania metod i podstaw sporządzania kosztorysu inwestorskiego, jasno precyzuje, jak ma wyglądać kosztorys dla inwestora publicznego. Ma być sporządzony metodą uproszczoną na bazie określonych parametrów cenotwórczych.

Czy BIM zmienia kosztorysowanie?
Model 3D obiektu to korzyści zarówno dla inwestora, jak i wykonawców, ponieważ rośnie prawdopodobieństwo znalezienia w projekcie nieprawidłowości, można wyeliminować wszelkie konflikty już na etapie projektowania. Korzyści dla kosztorysantów? BIM to lepsza parametryzacja obiektu budowlanego. Konkurencja na rynku producentów programów wspomagających kosztorysowanie jest tak duża, że już dziś firmy prześcigają się w możliwościach kompatybilności oprogramowania z BIM. Prosty import danych z modelu BIM do programu Norma EXPERT załatwia sprawę. Te korzyści są tak oczywiste dla wszystkich, że przewiduję, że za 5 lat modelowanie BIM będzie powszechnie stosowane w procesach inwestycyjnych. Dlatego intensywnie uczymy naszych studentów korzystania z tej technologii. Także w Polskiej Izbie Inżynierów Budownictwa jest komisja, której zadaniem jest upowszechnianie BIM.

Pana refleksje na temat kształcenia studentów – jakie są priorytety?
Moim celem jest, żeby absolwent Wydziału Geoinżynierii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego był kształcony na bardzo wysokim poziomie; by po skończeniu studiów miał wszelkie kompetencje do zdobycia uprawnień budowlanych w zakresie projektowania, a także kierowania budową. Jednym z przedmiotów jest kosztorysowanie robót budowlanych. W trakcie studiów są obligatoryjne praktyki, studenci stykają się z prawdziwymi budowami, więc - moim zdaniem - mają naprawdę duże kompetencje do pracy w budownictwie zaraz po zakończeniu nauki. Wciąż mam telefony od kolegów, żeby znaleźć im do pracy inżyniera budownictwa jeszcze w trakcie II stopnia studiów. Mamy też problem z naborem na studia stacjonarne, ponieważ wszyscy chcą się i uczyć, i już pracować. To pokazuje, jak praktyczne i ambitne podejście mają młodzi ludzie.

Czy praca kosztorysanta jest dobrze płatna?
Tak, jest to zawód dobrze opłacany. Bardzo łatwo znaleźć też zatrudnienie - nie tylko w firmach wykonawczych, czy biurach projektowych. Bardzo duża część instytucji publicznych zatrudnia w działach technicznych inżynierów budownictwa, którzy posiadają wiedzę z kosztorysowania.
Rola kosztorysanta była ważna i 25 lat temu, i jest teraz – to księgowy inwestycji; menadżer kosztów budowy - lepiej oddaje specyfikę naszej pracy angielskie określenie cost manager. Jest to zawód bardzo odpowiedzialny, bo kosztorysant dba o finanse inwestora i wykonawcy. Powinien więc być dobrze opłacany.

Rozmawiał: Andrzej Papliński