Każda nowa inicjatywa zmierzająca do poprawienia/ usprawnienia funkcjonowania prawa zamówień publicznych już z samego faktu zaistnienia powinna budzić poklask. Przypomnijmy tu chociażby jeszcze ciepły dokument dotyczący ochrony podwykonawstwa[1]. Mając na względzie potencjalne korzyści, z wielkim zainteresowaniem przeczytałem o kolejnym zgłoszonym przez grupę posłów do Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej projekcie ustawy: - o zmianie ustawy - Prawo zamówień publicznych. Propozycja ta dotyczy przede wszystkim dwóch kwestii. Pierwsza odnosi się do kryteriów oceny ofert przetargowych. W projekcie proponuje się bowiem, aby w przetargach w znacznie mniejszym niż do tej pory stopniu decydowało kryterium najniższej ceny. Druga propozycja wprowadza instytucję Centralnego Rejestru Wykonawców Zamówień Publicznych.

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że obecnie głównym kryterium, na podstawie którego udzielane jest zamówienie w ramach zamówień publicznych to kryterium najniższej ceny. Mamy co prawda w istniejącej ustawie zapis, że zamawiający odrzuca ofertę, jeżeli zawiera ona rażąco niską cenę w stosunku do przedmiotu zamówienia, ale brak jednak sprecyzowania ogólnego pojęcia „rażąco niskiej ceny” – stąd też mało który z zamawiających decyduje się na skorzystanie z tego zapisu. W tej sytuacji nie może więc budzić zdziwienia fakt, że przetargi w znaczącej przewadze wygrywają firmy proponujące wykonanie robót za najniższą, a niestety bardzo często dumpingową, cenę. W wielu przypadkach najniższa cena niesie za sobą (co jest niestety łatwe do przewidzenia) również niską jakość wykonania prac lub tylko częściowe ich wykonanie. A to z kolei generuje kolejne koszty i wydłuża czas oddania inwestycji.

W zgłoszonym projekcie proponuje się więc przyjęcie nowego kryterium wyboru ofert - najkorzystniejszy bilans ceny i innych kryteriów odnoszących się do przedmiotu zamówienia publicznego. Przy czym pozostawia się kryterium najniższej ceny jedynie na potrzeby szczególnego zamówienia publicznego, jakim jest zapytanie o cenę. Aby to uzyskać, w treści projektu ustawy zmieniona została definicja najkorzystniejszej oferty, w której kryterium najniższej ceny zostaje odniesione tylko i wyłącznie do zapytania o cenę. Dzięki takiemu rozwiązaniu wykonawcy będą wybierani na podstawie bilansu ceny i innych kryteriów, które odnosić się będą do przedmiotu zamówienia publicznego zarówno w przetargach ograniczonym i nieograniczonym, jak i w licytacjach elektronicznych. O ile jednak wiemy, co to jest cena za wykonanie zamówienia, to pojęcie innych kryteriów odnoszących się do przedmiotu zamówienia wymaga tutaj uściślenia. W tym celu w projekcie ustawy proponuje się doprecyzowanie art. 91 ustawy Pzp, m.in. poprzez wprowadzenie (do delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia przez Prezesa Rady Ministrów określającego obowiązkowe kryteria oceny ofert) przesłanek takich jak: trwałość materiałów, sprawność, innowacyjność, optymalne koszty eksploatacji i serwisu oraz solidność.

Na tym jednak nie kończą się propozycje zmian. Jedną z istotniejszych jest postulat wprowadzenia Centralnego Rejestru Wykonawców Zamówień Publicznych. Po co taki twór? W założeniu posłów składających poprawkę CRWZP wykluczy z postępowań o udzielenie zamówień publicznych firmy, które nie dają rękojmi prawidłowego wykonania zamówienia. Według autorów inicjatywy legislacyjnej rejestr ma ulżyć przede wszystkim wykonawcom. Nie będą musieli np. jak dotychczas do każdego zamówienia dołączać zaświadczeń o niezaleganiu w płaceniu podatków czy też składek na ubezpieczenie społeczne. Rejestr będzie te informacje posiadał i aktualizował na podstawie danych otrzymanych bezpośrednio z urzędów skarbowych i ZUS-u. Jeśli ma to ograniczyć biurokrację i utrudnianie życia prostym przedsiębiorcom, jestem tego absolutnym zwolennikiem. Co prawda przewiduje się, że prowadzenie centralnego rejestru pochłonie około 3,5 miliona zł, ale jeżeli w efekcie przekuje się to na oszczędności czasu/ pieniędzy wśród oferentów, to koszty wydają się do zaakceptowania.

Jakie jeszcze będą korzyści z proponowanej zmiany? Według autorów projektu, będzie ich znacznie więcej. Przede wszystkim w związku z wyeliminowaniem automatycznego wyboru oferty najtańszej, znacząco podniesie się jakość usług. W tej chwili tzw. koszty ukryte (naprawy, powykonawcze usługi serwisowe) są niejednokrotnie znacznie wyższe niż sama wartość podstawowej inwestycji. Rozwijać się będą także wszystkie podmioty gospodarcze biorące udział w całym procesie zamówień publicznych. Ze względu na wzrost wymagań jakościowych, będą musiały zwiększyć swoją konkurencyjność poprzez wyższe standardy wykonania, innowacyjność, wysoko kwalifikowaną kadrę zatrudnianą na wszystkich poziomach. Bez tej zmiany atrakcyjność wielu firm, szczególnie tych stawiających do tej pory tylko na obniżanie ceny, stanie pod znakiem zapytania.

To wszystko ma według autorów projektu sprawić, że w dalszej perspektywie budżet państwa tylko na tym zyska. Lepsza jakość wykonania, bardziej wyspecjalizowane kadry, innowacyjne podejście do proponowanych rozwiązań mają sprawić, że mimo początkowo wydanych relatywnie dużych pieniędzy, ostatecznie w budżecie państwowym zostanie ich więcej, bowiem nie będzie konieczności szybkiego wydawania na serwis i eksploatację, tego co w założeniu wystarczyć powinno na długi czas. Ma tu rządzić zasada, że biednego nie stać na tanie rzeczy. Stawianie na innowacyjność i wysoką jakość kadr ma dać gwarancję, że otrzymany finalnie produkt będzie po prostu trwalszy, lepszej jakości i tańszy w eksploatacji.

Oczywiście, żeby to wszystko zaczęło sprawnie funkcjonować niezbędne będzie opracowanie rozporządzenia regulującego i określającego, jakie będą obowiązkowe kryteria oceny ofert. Są to wcześniej wspomniane przesłanki takie jak: trwałość materiałów, sprawność, innowacyjność, optymalne koszty eksploatacji i serwisu oraz solidność. Konieczne będzie także opracowanie i wydanie w formie rozporządzeń przepisów wykonawczych, które pozwolą na sprawne funkcjonowanie tworu, jakim ma być Centralny Rejestr Wykonawców Zamówień Publicznych, tak by jego działanie mieściło się w zakresie wyznaczonym przez ustawę. Wiąże się to z bardzo skomplikowanymi obwarowaniami prawnymi określającymi choćby to, kto i w jakim trybie będzie mógł prowadzić rejestr, udostępniać zawarte w nim dane, w jaki sposób będą składane wnioski o wpis, zmianę czy nawet wykreślenie z rejestru. Niezbędne będzie też określenie wzorów dokumentów itp.

Wcześniej wspomniałem też o przekazywaniu danych bezpośrednio z ZUS-u czy urzędów skarbowych. Jak wiadomo w raportach, które miałyby być przekazywane, znajduje się wiele danych drażliwych, a zatem tutaj również konieczne będzie opracowanie bardzo szczegółowych regulacji prawnych, aby uniknąć ewentualnych problemów związanych choćby z ochroną danych osobowych.

Projektowane zmiany, choć bardzo rozległe i niekiedy wręcz rewolucyjne, są przede wszystkim zgodne z dyrektywami Unii Europejskiej. Dlatego też ich wprowadzenie w życie wydaje się koniecznością. Patrząc na ten projekt z perspektywy zwykłego Kowalskiego, wydaje się, że całość proponowanych zmian jest bardzo logiczna i aż dziw bierze, że dopiero teraz padła propozycja takiej rewolucji. Zastanawiam się tylko, czy to wszystko nie brzmi zbyt idealnie, żeby dało się przeforsować tak duże przedsięwzięcie bez ofiar. Boję się, żeby jedna skrajność nie przekuła się w drugą. Zagrożenie widzę w zbiurokratyzowaniu tego, co w założeniu ma upraszczać, czyli w zbytnim sformalizowaniu Centralnego Rejestru Wykonawców Zamówień Publicznych. Obawiam się też, że tak jak teraz każdy zaniża ceny, żeby tylko zostać wybranym, po zmianach oferenci będą bali się podać zbyt niską cenę, żeby już na wstępie nie zostać zdyskwalifikowanym i będą podnosić ceny, nawet powyżej rzeczywistej wartości zamówienia. Ale może znów uprawiam czarnowidztwo i tym razem się mylę, a proponowane zmiany staną się kolejnym krokiem ku uzdrawianiu niestety wciąż niedoskonałego obszaru zamówień publicznych. Oby…

 

 

 

 

[1] Ustawa z dnia 8 listopada 2013 r. o zmianie ustawy – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. poz.1473)