Ilość mieszkań budowanych przez deweloperów rośnie, podobnie jak ich ceny.
Jednak jakość nowych inwestycji pozostawia wiele do życzenia. I nie chodzi tu o standard wykończenia czy zastosowane materiały, ale o komfort życia, jaki oferują przyszłym użytkownikom – funkcjonalność wnętrz, dostęp do światła czy zieleni.
Wygląda jednak na to, że izolacja zwróciła powszechną uwagę na jakość nowych inwestycji, która często pozostawia wiele do życzenia. Spędzając więcej czasu w swoich mieszkaniach, sporo osób zrozumiało, jak ważny jest odpowiedni metraż, przemyślany układ wnętrza czy dobrze zaprojektowane osiedle z dostępem do zieleni i światła słonecznego. Dlatego to właśnie w zeszłym roku zaczęło się tyle mówić o zjawisku patodeweloperki i piętnować w mediach jego różne przejawy. Postanowiliśmy zebrać te najgłośniejsze, żeby ustrzec branżę przed kolejnymi podobnymi wpadkami.
1. Fatalnie rozplanowane wnętrza
Całe zamieszanie wokół zjawiska patodeweloperki zaczęło się od absurdalnie rozplanowanego, niespełna 49-metrowego mieszkania, w którym ponad połowę powierzchni zajmował 27-metrowy korytarz. Kawalerka zlokalizowana w poznańskiej inwestycji "Rybaki 1" została wystawiona na sprzedaż za 405 tys. zł, więc łatwo policzyć, że za straconą przestrzeń trzeba było w niej zapłacić aż 265 tys. zł. Według folderu reklamowego korytarz oczywiście miał tylko 9,8 m2, bo jego środkowe 13 m2 nazwano holem, a ostatnie równie bezużyteczne 4 m2 zaliczono do pokoju dziennego. Po tym jak rzut mieszkania został udostępniony na Facebooku przez aktywistę Jana Śpiewaka i zaczął być wyśmiewany w internecie, Firma Moryson Development pospiesznie zmieniła jego układ. Łazienkę przeniesiono na początek korytarza, dzięki czemu przybyło więcej miejsca w pokoju dziennym. Fala artykułów na temat poznańskiego mieszkania sprawiła, że Polacy zaczęli się dzielić w sieci innymi podobnymi przykładami.
Wydanie:
BUDUJ Z GŁOWĄ
Magazyn branżowy nr 2/2021